Migalski: Platformie się nie chce, a nam się chce

Migalski: Platformie się nie chce, a nam się chce

Dodano:   /  Zmieniono: 
"Im się nie chce, a nam się chce" - mówi Marek Migalski (fot. Wikipedia) 
– Chcemy być bardziej sprawni, wiarygodni i promodernizacyjni, bardziej przyzwoici niż PO. Krótko mówiąc, im się nie chce, a nam się chce – tak o różnicach między PJN a Platformą mówi w wywiadzie dla "Rzeczpospolitej" członek klubu Joanny Kluzik-Rostkowskiej, Marek Migalski. Europoseł dodaje też, że PJN nie jest kopią PiS-u.
Migalski zapewnia, że PJN chce być "bardziej sprawne, wiarygodne i promodernizacyjne, bardziej przyzwoite niż PO". – Krótko mówiąc, im się nie chce, a nam się chce. Oni przez trzy lata zrobili to, co sprawny rząd zrobiłby w trzy miesiące. To po prostu leniuchy, którym się nie chce. Lub nie potrafią - stwierdza Migalski.

Europoseł zapewnia też, że zarówno bycie opozycją, jak i partią rządzącą, PJN-owi wychodziłoby lepiej niż PiS-owi i PO. – W obu przypadkach – PO i PiS – konkurujemy o skuteczność. PO rządzi nieskutecznie, my byśmy zrobili to lepiej. A w przypadku PiS uważamy, że jest to nieskuteczna opozycja. My będziemy skuteczniejszą opozycją. Jesteśmy chyba jedyną partią, która nie stosuje witkacowskich narkotycznych pigułek Murti-Binga, które mają jedynie dać odlot i odwrócić uwagę opinii publicznej od spraw naprawdę istotnych – stwierdza. – Mówimy, że czekają nas ciężkie lata, ale jednocześnie deklarujemy, że jesteśmy gotowi do podjęcia ciężkich reform. PO opowiada ludziom śmieszne bajeczki, a PiS straszne horrory. Tak czy inaczej, obie strony tworzą świat wirtualny. A my chcemy uprawiać fenomenologię polityczną, czyli dojść do rzeczy takich, jakimi one są – dodaje Migalski.

Eurodeputowany odpiera również zarzuty, jakoby PJN nie miał własnego programu, a w rzeczywistości był jedynie kopią Prawa i Sprawiedliwości. – Tu jest zasadnicza różnica w formie, smaku i zawartości. Ludzie, którzy się do nas garną, przychodzą nie dlatego, że nazywamy się PJN czy inaczej, tylko dlatego, że są u nas konkretni ludzie – mówi Migalski i dodaje: – Poza tym wierzą nam, że można prowadzić politykę innymi metodami, czyli realizować obietnice wyborcze, a nie ciągle się miedzy sobą naparzać. I nazwa jest tu naprawdę drugorzędną kwestią.

Migalski mówi, że PJN różni się od PiS-u "i formą, i treścią". – Formą w tym sensie, że nie chcemy dalej prowadzić polityki delegitymizacji przeciwnika politycznego, odmawiania mu prawa do patriotyzmu czy posądzania go o wariactwo. My postrzegamy naszych konkurentów politycznych jako przeciwników, a nie wrogów czy zdrajców. Już samo to jest ważne, bo ludzie w Polsce zaczęli strzelać do siebie – argumentuje europoseł. – Treść dotyczy pytania, jaka ma być Polska. Nasz program będzie najbardziej promodernizacyjny, przy jednoczesnym konserwatyzmie w sferze wartości – dodaje.

ps, "Rzeczpospolita"