W sprawie Kaczyński kontra Giertych przed sądem zeznawali dwaj świadkowie wezwani na wniosek Kaczyńskiego - były szef CBA Mariusz Kamiński i Bogdan Święczkowski, prokurator Prokuratury Krajowej w stanie spoczynku, obecnie radny sejmiku województwa śląskiego wybrany z list PiS. Według Kamińskiego nigdy się nie zdarzyło, by Kaczyński namawiał go lub kogokolwiek, w obecności szefa CBA, do zbierania kompromitujących informacji o politykach. - Nawet sobie nie wyobrażam takich rozmów. Nie spotkałem się też, aby w naszym środowisku politycznym mówiło się o takich jego zachowaniach - zapewniał Kamiński, który dodał, że takie żądanie byłoby dla niego "niedopuszczalne ze względów prawnych i moralnych".
Kamiński zeznał, że zdarzało się, iż rozmawiał z Kaczyńskim o różnych sprawach, w których przewijały się nazwiska polityków, ale "nie było ważne, skąd się wywodzą". Pytany o aferę gruntową, w wyniku której stanowisko wicepremiera i ministra rolnictwa stracił lider Samoobrony Andrzej Lepper, Kamiński podkreślał, że informował o sprawie premiera, bo chodziło nie tyle o polityka, co o członka rządu. - Z tego samego powodu poinformowałem premiera o korupcyjnych podejrzeniach wobec ministra sportu Tomasza Lipca, który był przecież rekomendowany do rządu przez PiS - dodał były szef CBA. Według niego na spotkaniach z premierem dotyczących różnych spraw problemowych, "nazwiska z reguły nie padały". Kamiński zaprzeczył, by CBA badała sprawę rzekomych zleceń z PO dla firmy żony Grzegorza Schetyny. Mówił też, że CBA nie badało rzekomego finansowania kampanii wyborczej Michała Kamińskiego i Adama Bielana z pieniędzy europejskich.
Tych dwóch ostatnich spraw nie pamiętał też Święczkowski, były szef ABW, pytany o to przez prawników Giertycha. - Ale nie wykluczam, że ABW wykonywała w tych sprawach jakieś czynności śledcze na zlecenie prokuratury - dodał. Święczkowski zaprzeczył jednak, by Kaczyński kiedykolwiek żądał od niego dostarczenia "haków" na polityczną konkurencję. - Byłem szefem ABW, największej w Polsce służby specjalnej, która ma oficerów i agentów w każdej instytucji ważnej dla bezpieczeństwa państwa - także w kancelarii premiera. Gdyby dochodziło tam do jakichś takich zdarzeń, nieprawidłowości - na pewno bym o tym wiedział - oświadczył Święczkowski, który przedstawił się jako "jedyny w III RP bezpartyjny i apolityczny szef cywilnych służb specjalnych".
PAP, arb