Napieralski przypomniał, że SLD zarzuca Grabarczykowi patologię i niedociągnięcia w zarządzaniu nie tylko na kolei, ale także m.in. na Poczcie Polskiej oraz błędy kadrowe w spółkach podległych resortowi infrastruktury. - Rozumiem, że układy partyjne wygrywają, ale to dzisiaj oznacza, że nie ma profesjonalnego rządzenia państwem, że premier nie dotrzymał najważniejszej obietnicy, że w Polsce będzie profesjonalnie, a przede wszystkim normalnie - podkreślił Napieralski. Lider Sojuszu przyznał, że osobiście bardzo żałuje, iż nie udało się odwołać Grabarczyka. Zaznaczył też, że "jest zszokowany" także tym, że minister infrastruktury tuż po głosowaniu otrzymał bukiet kwiatów. Według szefa SLD, to "bardzo zły sygnał takiej arogancji" i "już wielka przesada". - Ludzie marzną, nie mogą wejść do pociągu, wchodzą przez okna, stoją w ubikacji, a minister Grabarczyk dostaje kwiaty, żenujące - mówił Napieralski.
Także Wiesław Szczepański, który w imieniu SLD uzasadniał we wtorek wniosek o wotum nieufności wobec Grabarczyka, podkreślił, że na sali sejmowej zwyciężyła arytmetyka, a nie argumenty. Dodał, że w najbliższym czasie Sojusz przedstawi grupę kilkudziesięciu osób z Łodzi, które "z nominacji albo partyjnej, albo koleżeńskiej zajmują najwyższe stanowiska w spółkach podlegających ministrowi Grabarczykowi". - Zapytamy, za jakie zasługi zostali tam mianowani - dodał Szczepański. To właśnie m.in. Szczepański ma w piątek przedstawić program naprawczy dla polskich kolei.
PAP, arb