Joanna Senyszyn sceptycznie podchodzi do zmiany przepisów zgodnie z którą 6 stycznia czyli święto Objawienia Pańskiego zwane również świętem Trzech Króli jest dniem wolnym od pracy. "Do 1961 roku 6 stycznia był zaznaczony w kalendarzach na czerwono. Lud pracujący miast i wsi czcił dzień Objawienia Pańskiego odpoczynkiem od roboty. I oto w 2011 roku komuna wróciła. W wersji light" - ironizuje na swoim blogu posłanka.
Senyszyn zauważa z przekąsem, że choć z badań opinii publicznej wynika, że "większość Polaków bardzo się cieszy z wolnego w Trzech Króli", to jednak nikt nie sprawdził czy Polaków w takim samym stopniu nie ucieszyłby inny wolny dzień. "Na tym polega arogancja władzy, że rządzący zawsze wiedzą lepiej" - pisze Senyszyn. I przypomina, że Polacy na nowym święcie wcale wiele nie zyskują, bo jednocześnie stracili prawo do odbierania dnia wolnego za dni świąteczne wypadające w sobotę.
"Wolne w Trzech Króli to wyłącznie ukłon PO w stronę Kościoła. Zrobiony po rocznej kalkulacji, w przeddzień wyborów samorządowych, żeby biskupi nie zapomnieli, kogo mają popierać w kampanii. Purpuraci zacierają ręce, że zrobili kolejny krok w kierunku umacniania państwa wyznaniowego" - podsumowuje Senyszyn.
"Wolne w Trzech Króli to wyłącznie ukłon PO w stronę Kościoła. Zrobiony po rocznej kalkulacji, w przeddzień wyborów samorządowych, żeby biskupi nie zapomnieli, kogo mają popierać w kampanii. Purpuraci zacierają ręce, że zrobili kolejny krok w kierunku umacniania państwa wyznaniowego" - podsumowuje Senyszyn.
arb