Szef dyplomacji podkreślił, że ostatnie dni pokazały, że polski rząd miał rację, opierając się w śledztwie na konwencji chicagowskiej, która - jak zaznaczył - daje Polsce możliwość odwołania się od raportu MAK. Powiedział, że w najbliższych dniach przedstawiony zostanie raport, który opracowała polska komisja badająca pod kierownictwem ministra Millera przyczyny katastrofy, a w następnej kolejności zaprezentowane zostaną wyniki śledztwa prowadzonego przez prokuraturę wojskową. Sikorski ocenił, że raport MAK, wykluczając niektóre wersje katastrofy, "przybliża nas do prawdy", choć jest niekompletny. "Uważamy, że raport jest rzetelny w tym, co mówi, ale nie mówi wszystkiego" - powiedział minister. Przypomniał też, że do dokumentu zostały dołączone polskie uwagi. - Strona rosyjska interpretuje to tak: "proszę bardzo, jak ktoś chce znać stanowisko polskie, to może się z tym zaznajomić". Nas to nie satysfakcjonuje - zaznaczył Sikorski.
Szef MSZ był również pytany, jak wyobraża sobie w kwietniu tego roku wspólne, z Rosjanami, obchody pierwszej rocznicy katastrofy smoleńskiej, jeśli strona rosyjska nie uwzględni w raporcie stanowiska Polski. - Dzisiaj już wiemy, że była to nieszczęśliwa katastrofa lotnicza i nie widzę powodów, dla których nie moglibyśmy ofiar tej katastrofy opłakiwać razem, a kontrowersje co do przyczyn, zapewniam, będą się ciągnąć jeszcze latami. Przypomnę, że generał Władysław Sikorski zginął ponad pół wieku temu, a do dzisiaj są podnoszone jakieś wątpliwości - zaznaczył szef MSZ. - Uważam, że uroczystości po 6 miesiącach od katastrofy były dostojne, zrobione z empatią i z klasą. Mam nadzieję, że w takim duchu będziemy to robić także w pierwszą rocznicę - dodał.
pap, ps