Jak wynika z art. 3 konwencji chicagowskiej dokument ten stosuje się wyłącznie do cywilnych samolotów, nie zaś państwowych. A MAK w swoim raporcie uznał polski Tu-154M za "samolot lotnictwa państwowego RP". Był on maszyną wojskową z 36. Specjalnego Pułku Lotniczego. Skoro MAK nie pracował według konwencji chicagowskiej, to Polska nie może stosować przewidywanych przez nią procedur odwoławczych - wynika z informacji "Rzeczpospolitej".
"Czekamy na stanowisko Rosji"
Minister Kwiatkowski przypomniał też, że strona polska zgodnie z artykułami 84 i 85 konwencji chicagowskiej przedstawiła 16 grudnia 2010 r. swoje uwagi do projektu raportu MAK. - Chociaż mamy już ostateczną odpowiedź MAK, że nie uwzględni tych wniosków w ostatecznym raporcie, to pamiętajmy, że państwami sygnatariuszami, nie załącznika nr 13, a konwencji chicagowskiej, są państwa. Dlatego teraz czekamy na stanowisko rosyjskie w tym zakresie - dodał minister sprawiedliwości.
Zaznaczył, że gdyby okazało się, że to stanowisko nie będzie uwzględniać polskich wniosków, to zgodnie z konwencją Polska ma możliwość złożenia odwołania do rady ICAO (Organizacja Międzynarodowego Lotnictwa Cywilnego). Przypomniał, że radę tworzą przedstawiciele 36 państwa, w tym przedstawiciel Rosji, ale jej skład jest rotacyjny i w przypadku tego wniosku przedstawiciel państwa rosyjskiego będzie musiał się wyłączyć z jego rozstrzygania. - I to rada ICAO ma możliwość formalnego rozstrzygnięcia sporu w tym zakresie - powiedział minister sprawiedliwości. Przypomniał, że w przeszłości były takie przypadki. W 1983 roku rada ICAO rozstrzygała wniosek w związku z zestrzeleniem przez Rosjan samolotu pasażerskiego linii koreańskich.
"Można się odwoływać"
- Nawet ewentualne niesatysfakcjonujące stronę polską rozstrzygnięcie przez radę ICAO nie kończy tej procedury, bo wtedy od decyzji rady możemy się odwołać do sądu polubownego albo do Międzynarodowego Trybunału Sprawiedliwości - mówił Kwiatkowski. - Poczekajmy na decyzję strony rosyjskiej w postaci decyzji rządu jako sygnatariusza konwencji chicagowskiej, a później ewentualnie drugim krokiem jest skierowanie wniosku do rady ICAO. Uważam, że teraz dalsze analizy nie są uprawnione na tym etapie - zaznaczył szef resortu sprawiedliwości.
Pytany, czy strona polska zwróci się do amerykańskich specjalistów, którzy mieliby przedstawić własną analizę, Kwiatkowski przypomniał, że Komisja Badania Wypadków Lotnictwa Państwowego przygotowując swój raport końcowy, który jest raportem autonomicznym, niezależnym od raportu MAK, może prosić o badania i ekspertyzy różne podmioty. Przypomniał też, że komisja już prosiła o pomoc różne organizacje międzynarodowe, np. w zakresie badania rejestratorów. - I może o nie poprosić także teraz uzupełniając swoje wnioski, które przedstawi w końcowym raporcie - powiedział Kwiatkowski.
"Wspólny raport w interesie wszystkich"
Pytany, czy widzi jeszcze możliwość, że powstanie wspólny raport polski-rosyjski, który uwzględni nasze uwagi, Kwiatkowski podkreślił, że gdyby dzisiaj odpowiedział, że nie widzi takiej szansy, to z góry zakładałby, jaka będzie odpowiedź rządu rosyjskiego. - Uważam, że w naszym interesie jest podkreślanie strony formalnej, w jakim trybie strona rosyjska może jeszcze ten raport uzupełnić i niedokonywanie tego typu ocen przed formalnym zakończeniem danego etapu. Uważam absolutnie, że w interesie wszystkich stron - polskiej i rosyjskiej - jest, żeby raport był raportem wspólnym i raportem, który odda uczciwie wszystkie przyczyny katastrofy - powiedział Kwiatkowski.
Minister przypomniał, że w kwietniu zwrócił się do Prokuratora Generalnego z wnioskiem o rozważenie, czy jest możliwe powołanie wspólnego polsko-rosyjskiego zespołu śledczego, ale wówczas Prokurator Generalny odpowiedział, że nie widzi takiej formalnej możliwości. - Jego opinia w tym zakresie jest dla mnie wiążąca, ponieważ to polska prokuratura i polski Prokurator Generalny jako nadzorujący pracę prokuratorów, odpowiadają za to śledztwo - zaznaczył minister. Jak podkreślił, zarówno prace komisji ministra Millera, jak i polskiej prokuratury, odbywają się zgodnie z procedurami, które regulują wyjaśnianie tego typu katastrof czy zdarzeń.
Raport MAK
W środę Międzypaństwowy Komitet Lotniczy (MAK) przedstawił ostateczną wersję raportu w sprawie katastrofy polskiego Tu-154M pod Smoleńskiem. MAK stwierdził m.in., że załoga polskiego samolotu podjęła próbę lądowania mimo warunków meteo poniżej minimalnych, a jako bezpośrednie przyczyny katastrofy wskazała nieodejście od lądowania mimo złych warunków, nieuwzględnienie komunikatów TAWS i presję na załogę. Według MAK, żadne z uchybień prowadzących do katastrofy nie obciąża strony rosyjskiej.
zew, PAP