Obowiązkowo i zgodnie z prawdą będą musieli odpowiedzieć obywatele na pytania zawarte w formularzach spisu powszechnego.
Na nic zda się zasłanianie ustawą o ochronie danych osobowych. W tym przypadku ona nie działa.
Narodowy spis powszechny ludności i mieszkań oraz spis rolny zostaną przeprowadzone równocześnie na przełomie maja i czerwca 2002 roku. Wówczas do naszych domów zapukają rachmistrzowie spisowi powoływani przez dyrektora urzędu statystycznego. Poznamy ich po identyfikatorach z pieczęcią urzędu.
Rachmistrzowie poproszą nas o podanie wielu informacji - m.in. o imię i nazwisko, stan cywilny, wykształcenie, pracę i źródła utrzymania. Musimy im także powiedzieć, na jakiej podstawie przebywamy w mieszkaniu, np. wynajmujemy je, czy jest ono naszą własnością.
Nikt z nas nie może być jednak pytany o rzeczy, których nie będzie w formularzu. "Niektórych danych nie wolno zbierać i ustawa o spisie powszechnym to uwzględnia, na przykład danych o wyznaniu. Nie można na zasadzie obowiązku zmuszać obywateli do podawania takich informacji. Ich ochronę gwarantuje konstytucja" - powiedziała Generalny Inspektor Ochrony Danych Osobowych Ewa Kulesza.
Rachmistrz nie ma też prawa pytać o wyznanie, stan zdrowia czy dochód. "Cały spis musi się odbywać zgodnie z tą ustawą i w tym momencie rozwiązania prawne z ustawy o ochrony danych osobowych nie wchodzą w grę" - wyjaśniła Kulesza.
Inspektor przypomniała, że na pytania zawarte w formularzu obywatel ma obowiązek odpowiedzieć. Na zbieranie i wykorzystywanie tych danych zezwala bowiem przepis prawa, w tym przypadku ustawa o spisie powszechnym.
W przypadku odmowy udzielenia informacji obywatelowi grozi grzywna (kwestie karne reguluje ustawa o statystyce publicznej z 29 czerwca 1995 r.). Gdy obywatel udzieli informacji niezgodnej z prawdą grozi mu grzywna albo kara ograniczenia lub pozbawiania wolności do 2 lat - wyjaśnił rzecznik GUS Wiesław Łagodziński.
"Gdyby wszyscy dbali tak o dane osobowe, jak urzędy statystyczne, to byłoby u nas, jak w szwajcarskim banku" - zażartował Łagodziński. Podkreślił, że nad organizacją spisu pracuje od wielu lat sztab profesjonalistów. "System jest dobrze zorganizowany. Ewentualne błędy mogę wyniknąć tylko z braku komunikacji między rachmistrzem a osobą wypełniającą formularz" - dodał.
Koszty łącznego przeprowadzenia obu spisów rolnego i powszechnego zostały oszacowane na 623,9 mln zł i będą rozłożone na cztery lata.
Poprzedni spis rolny przeprowadzono w 1996 roku, a spis ludności i nieruchomości w 1988 roku.
nat, pap
Narodowy spis powszechny ludności i mieszkań oraz spis rolny zostaną przeprowadzone równocześnie na przełomie maja i czerwca 2002 roku. Wówczas do naszych domów zapukają rachmistrzowie spisowi powoływani przez dyrektora urzędu statystycznego. Poznamy ich po identyfikatorach z pieczęcią urzędu.
Rachmistrzowie poproszą nas o podanie wielu informacji - m.in. o imię i nazwisko, stan cywilny, wykształcenie, pracę i źródła utrzymania. Musimy im także powiedzieć, na jakiej podstawie przebywamy w mieszkaniu, np. wynajmujemy je, czy jest ono naszą własnością.
Nikt z nas nie może być jednak pytany o rzeczy, których nie będzie w formularzu. "Niektórych danych nie wolno zbierać i ustawa o spisie powszechnym to uwzględnia, na przykład danych o wyznaniu. Nie można na zasadzie obowiązku zmuszać obywateli do podawania takich informacji. Ich ochronę gwarantuje konstytucja" - powiedziała Generalny Inspektor Ochrony Danych Osobowych Ewa Kulesza.
Rachmistrz nie ma też prawa pytać o wyznanie, stan zdrowia czy dochód. "Cały spis musi się odbywać zgodnie z tą ustawą i w tym momencie rozwiązania prawne z ustawy o ochrony danych osobowych nie wchodzą w grę" - wyjaśniła Kulesza.
Inspektor przypomniała, że na pytania zawarte w formularzu obywatel ma obowiązek odpowiedzieć. Na zbieranie i wykorzystywanie tych danych zezwala bowiem przepis prawa, w tym przypadku ustawa o spisie powszechnym.
W przypadku odmowy udzielenia informacji obywatelowi grozi grzywna (kwestie karne reguluje ustawa o statystyce publicznej z 29 czerwca 1995 r.). Gdy obywatel udzieli informacji niezgodnej z prawdą grozi mu grzywna albo kara ograniczenia lub pozbawiania wolności do 2 lat - wyjaśnił rzecznik GUS Wiesław Łagodziński.
"Gdyby wszyscy dbali tak o dane osobowe, jak urzędy statystyczne, to byłoby u nas, jak w szwajcarskim banku" - zażartował Łagodziński. Podkreślił, że nad organizacją spisu pracuje od wielu lat sztab profesjonalistów. "System jest dobrze zorganizowany. Ewentualne błędy mogę wyniknąć tylko z braku komunikacji między rachmistrzem a osobą wypełniającą formularz" - dodał.
Koszty łącznego przeprowadzenia obu spisów rolnego i powszechnego zostały oszacowane na 623,9 mln zł i będą rozłożone na cztery lata.
Poprzedni spis rolny przeprowadzono w 1996 roku, a spis ludności i nieruchomości w 1988 roku.
nat, pap