Na początku posiedzenia w imieniu wnioskodawców zwołania posiedzenia komisji przemawiał Antoni Macierewicz z PiS. - Miałem nadzieję, że stanie się to zanim komisja rosyjska przedstawi nieprawdziwy, fałszywy, kłamliwy raport zniesławiający w oczach całego świata imię polskich oficerów, polskich pilotów i państwa polskiego - mówił odnosząc się do terminu posiedzenia. Komisje oddaliły wniosek złożony przez Macierewicza w sprawie uzupełnienia porządku posiedzenia o przyjęcie stanowiska do przedstawionych informacji przez połączone komisje.
Z Macierewiczem polemizował minister obrony Bogdan Klich. Klich oburzył się, że Macierewicz zarzucił polskiemu rządowi "zaprzaństwo".Macierewicz, nawiązując do wypowiedzi przedstawicieli rządu, w których według niego zgadzają się z zasadniczymi wnioskami MAK, ocenił, że "nie było w dziejach państwa polskiego takiego zaprzaństwa, fałszu, współdziałania przeciwko własnemu narodowi".
Klich uznał te słowa za uwłaczające, obraźliwe dla niego, rządu i premiera. - To są słowa niegodne posła - powiedział Klich. Na co Macierewicz odpowiedział: "Pan mnie godności nie uczy". Komentarz jednej z posłanek, że szef MON obraża posła, deputowani z PiS przyjęli oklaskami. Spór dotyczy tego, kto ma rację - rząd czy Macierewicz "namawiający do rezygnacji z jedynych norm prawnych, fantazjujący na temat jakichś innych", których nie można było stosować, choćby dlatego, że 10 kwietnia 2010 nie zostały jeszcze uchwalone - mówił Klich.
- Czy w Polsce ma obowiązywać prawo czy też demagogia, jaką posługuje się zespół powołany przez Antoniego Macierewicza? Czy w Polsce mają działać instytucje, takie jak komisja badania wypadków lotniczych i prokuratura, czy te instytucje mają być sparaliżowane, tak jak były sparaliżowane wtedy, gdy Macierewicz był wiceministrem obrony? - pytał retorycznie minister.Posłowie PiS zarzucili m.in. szefowi MON Bogdanowi Klichowi, że nie bronił honoru dowódcy Sił Powietrznych gen. Andrzeja Błasika. Klich odparł, że robił to już na pogrzebie generała. Posłanka PiS Jadwiga Wiśniewska stwierdziła, że ogłoszony 13 stycznia raport MAK obraża godność i honor Polski. - Pani Anodina trzykrotnie powtarzała informację o rzekomo pijanym generale Błasiku. Gdzie pan wtedy był, panie ministrze Klich? Dlaczego pan nie bronił honoru polskiego żołnierza? Pan mówi o honorze? Pan jest dzisiaj ostatnią osobą, która może dzisiaj wypowiadać to słowo - powiedziała Wiśniewska, nawiązując do polemiki Bogdana Klicha z Macierewiczem. Część posłów nagrodziła jej słowa brawami. - Honoru polskiego żołnierza, polskiego generała nie bronił pan, tylko wdowa po generale. To jest wstyd - zakończyła swoje wystąpienie pod adresem Klicha Wiśniewska.
W odpowiedzi na te zarzuty Klich podkreślił, że dowódcy Sił Powietrznych, który zginął w katastrofie, bronił już w kwietniu. - Po raz pierwszy broniłem honoru generała Błasika w mowie pożegnalnej podczas jego pogrzebu. Po raz ostatni - w ubiegły piątek, publicznie w programach radiowych i telewizyjnych - przypominał szef MON.
Miller: zdziwiło nas, że MAK napisał o gen. BłasikuOdnosząc się do szczegółów raportu MAK obecny na posiedzeniu połączonych komisji minister Miller przyznał, że polscy eksperci z komisji byli "zdziwieni użyciem przez Rosjan nazwiska gen. Błasika". - To bez precedensu, by w raporcie komisji badającej wypadek zostało użyte nazwisko pasażera - zaznaczył. MAK podał w swoim raporcie, że badania toksykologiczne wykazały, iż we krwi gen. Błasika znajdowało się 0,6 promila alkoholu.
- Podjęliśmy tłumaczenie naszych uwag do raportu MAK na jęz. angielski, aby były one w tej wersji dostępne na stronach internetowych - zapewnił Miller podczas wspólnego posiedzenia trzech komisji sejmowych: obrony narodowej, sprawiedliwości i praw człowieka oraz infrastruktury. Minister zaznaczył, że "strona polska poprosiła, aby uwagi polskie zostały opublikowane w dwóch językach, w jakich zostały dostarczone stronie rosyjskiej 17 grudnia, czyli języku polskim i rosyjskim".
Seremet: potrzeba dalszych badań
- Śledztwo w sprawie katastrofy smoleńskiej wymaga jeszcze pewnych badań, w tym nagrań porównawczych na pokładzie drugiego Tu-154 - poinformował posłów prokurator generalny Andrzej Seremet. Seremet dodał, że "w związku z długim czasem oczekiwania na wyniki wstępnej opinii fonoskopijnej" zwrócił się do dyrektora Instytutu Ekspertyz Sądowych "o podanie perspektyw czasowych zakończenia badań oraz ewentualnych przeszkód uniemożliwiających ukończenie ekspertyzy". Udzielona mu odpowiedź, wskazywała "na daleko zaawansowany proces", jednak konieczne są jeszcze badania rejestratorów oraz "przeprowadzenie nagrań porównawczych na pokładzie samolotu Tu-154M numer 102, drugiego Tupolewa pozostającego w dyspozycji naszego kraju". Prokurator przypomniał, że strona rosyjska przygotowuje kolejną partię dokumentów w ramach pomocy prawnej, a zgodnie z ustaleniami polscy prokuratorzy w lutym "będą uczestniczyć w przesłuchaniach osób kluczowych dla wyjaśnienia wątku sprowadzenia samolotu na lotnisko w Smoleńsku". Seremet powiedział, że prokuratura rozpoczęła przygotowania do sprowadzenia szczątków samolotu - w przedsięwzięciu weźmie udział m.in. 120 żandarmów.Wciąż czekamy na protokoły z sekcji ofiar
Naczelny prokurator wojskowy gen. Krzysztof Parulski poinformował z kolei, że przekazana do tej pory przez Rosjan dokumentacja medyczna dotycząca sekcji jest kompletna jedynie w odniesieniu do 18 ofiar katastrofy. Według niego, w przypadku 40 ofiar występują braki w dokumentacji. - Co do pozostałych ofiar, nie nadesłano odpowiedniej dokumentacji, aktualnie trwa analiza szeregu dokumentów identyfikujących ciała, przekazanych przez stronę rosyjską w listopadzie ubiegłego roku - powiedział Parulski. Dodał, że polska prokuratura oczekuje, iż brakujące dokumenty dotyczące sądowo-medycznego badania zwłok ofiar oraz dokumentacja fotograficzna sekcji zostaną przekazane za kilka tygodni w zapowiadanych już kolejnych 30 tomach akt, które mają nadejść z Rosji.
Gdzie są dokumenty?- Wysłałem dziewięć pism dotyczących niedociągnięć współpracy ze stroną rosyjską. Odpowiedzi często otrzymywałem ustne, że Rosjanie nie zgadzają się z moimi postulatami - przyznał polski akredytowany przy MAK Edmund Klich. - W jednym z pism poinformowano mnie nawet, że moja działalność opóźnia pracę komitetu i w związku z tym wyjaśnienie przyczyn katastrofy będzie się bardzo wydłużało - dodał.
Płk Klich zaznaczył, że odnośnie otrzymywania wszystkich egzemplarzy dokumentów dotyczących sprawy ma listę 52 dokumentów, które nie zostały przekazane. Dodał, że polscy eksperci nie brali też udziału w odczycie rozmów ze stanowiska kierowania na lotnisku oraz "nie było reakcji strony rosyjskiej na wnioski dotyczące ponownego wspólnego odczytu tych rozmów pomimo wcześniejszych ustaleń w tej sprawie".
Szef Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych ocenił, że dokumenty, które strona polska posiada i otrzymane nagrania pozwalają "w sposób jednoznaczny określić przyczyny tej katastrofy". - Natomiast w sposób dowodowy będzie to trudne, bo jeśli nie ma wzorca, dokumentu, który nakazuje określony sposób postępowania, to wtedy nie można na sto procent powiedzieć, że nastąpiło odchylenie od tego sposobu postępowania - przyznał. Dodał, że "na pewno będzie problem, bo w niektórych obszarach będzie trzeba używać słowa "prawdopodobnie" albo "według oceny komisji".
PAP, arb