- Niedopuszczalne jest, że samolot nie znajdował się na ścieżce lądowania, a otrzymywał informacje, że na nie jest - stwierdził w rozmowie z TVN24 płk Piotr Łukasiewicz, były szef szkolenia polskich lotników. - To było wprowadzenie w błąd - dodał. Ekspert przyznał, że polscy piloci popełnili wiele błędów, ale zwrócił również uwagę na błędy rosyjskich kontrolerów.
Zdaniem płk Łukasiewicza trudne warunki sprawiły, że "sytuacja przerosła załogę na wieży". Dodał, że z opublikowanych przez stronę polską zapisów rozmów wynika, że kontrolerzy ze Smoleńska pracowali pod dużą presją. Ekspert zwraca uwagę, że polskim pilotom nie podano jednoznacznej informacji o braku warunków do lądowania. - To pomogłoby załodze podjąć właściwą decyzję - ocenił pułkownik. Za niedopuszczalne uznał, że w krytycznym momencie kontrolerzy zapewniali załogę, że jest "na kursie i ścieżce", mimo że nie było to zgodne ze stanem faktycznym.
Płk Łukasiewicz zaznaczył, że błędy popełniali też polscy piloci. - Spóźnione zniżanie, dłuższy czas na ustabilizowanie samolotu ze względu na autopilota. W pewnym momencie, kiedy ten kąt szybowania był duży, automat nie zdążył wypracować odpowiedniej prędkości w związku z czym samolot leciał za szybko. Wszystko działo się szybciej niż normalnie - wyliczał pułkownik. Jego zdaniem błędem była decyzja o wykorzystaniu autopilota.
Płk Łukasiewicz zaznaczył, że błędy popełniali też polscy piloci. - Spóźnione zniżanie, dłuższy czas na ustabilizowanie samolotu ze względu na autopilota. W pewnym momencie, kiedy ten kąt szybowania był duży, automat nie zdążył wypracować odpowiedniej prędkości w związku z czym samolot leciał za szybko. Wszystko działo się szybciej niż normalnie - wyliczał pułkownik. Jego zdaniem błędem była decyzja o wykorzystaniu autopilota.
TVN24, arb