Minister zdrowia poinformowała, że 24 kwietnia do Warszawy przyleciało 200 kilogramów szczątków, wcześniej już zidentyfikowanych ofiar katastrofy. Kopacz tłumaczyła, że wydobyto je z ziemi na miejscu katastrofy, dlatego też wróciły one do kraju dopiero po kilkunastu dniach, a następnie zostały przekazane rodzinom. Według niej spośród tych fragmentów ciał tylko jeden nie został zidentyfikowany, ponieważ materiał genetyczny, który się w nim znajdował, był wymieszany w taki sposób, że obecna wiedza medyczna nie pozwoliła dokładnie przypisać nazwiska do niego.
Kopacz wyjaśniła też, skąd wiadomo, że w ciele dowódcy Sił Powietrznych, gen. Andrzeja Błasika wykryto alkohol, skoro jego ciało zostało zidentyfikowane dopiero po 11 dniach od katastrofy. - Zwykle, i tak czyniono również w Moskwie, materiał do badań na obecność alkoholu, środków odurzających, narkotyków pobiera się podczas sekcji. Sekcje odbyły się, zanim przyleciała polska ekipa, a więc nawet jeśli pobiera się je od człowieka, który nie był zidentyfikowany, to określa się go jako "NN, zwłoki o numerze" i przypisuje się potem nazwisko, kiedy następuje identyfikacja, a identyfikacja pana generała Błasika nastąpiła dopiero w tej ostatniej grupie - mówiła Kopacz.
PAP, arb