Premier przekonywał, że 10 lat PO to 10 lat ciężkiej pracy dla ludzi i stąd - jego zdaniem - bierze się niezła pozycja Platformy na scenie politycznej. - Te 10 lat musimy chyba ocenić jako rosnącą siłę tego wielkiego obywatelskiego pomysłu, który się narodził 10 lat temu - ocenił Tusk.
Tusk zaznaczył, że bardziej ceni sobie satysfakcję ludzi z tego, co udaje się robić jego ugrupowaniu, nawet jeśli nie wszystko wychodziło tak jak by chciał, niż huczne festiwale z okazji rocznicy. Podkreślił, że ostanie 10 lat było bardzo ciekawym, czasami trudnym, ale też pełnym nadziei okresem. Wspominał też Arkadiusza Rybickiego i Macieja Płażyńskiego, którzy zginęli w katastrofie smoleńskiej.
Odnosząc się do różnicy zdań do jakiej doszło między nim a marszałkiem Sejmu Grzegorzem Schetyną, który skrytykował Tuska za zbyt późną reakcję na raport MAK ws. przyczyn katastrofy smoleńskiej, premier powiedział, że siłą PO jest też wewnętrzna otwartość. - U nas rzeczywiście panuje obyczaj, że każdy ma prawo mówić to, co chce. Nawet jeśli nieraz nie zawsze się z tym zgadzam, to zgadzam się z jedną zasadą, że każdy formułuje swoje opinie, swoje oceny zgodnie z własnym przekonaniem i dlatego nie przeceniałbym znaczenia tych różnic - podkreślił premier. Dodał, że nie sądzi, aby "tego typu wypowiedzi w tak kluczowej i drażliwej sprawie, jaką jest katastrofa smoleńska cieszyły Platformę". - Tak długo, jak długo ludzie w PO mogą mówić i będą mówić to, co myślą, PO będzie tym czym jest. Gdyby komuś przyszła do głowy chęć zamykania ludziom ust, to by nie było Platformy i dlatego przeżyjemy także tę różnicę zdań - stwierdził Tusk.
PAP, arb