"Propozycja dla rodzin ofiar to nie przyznanie się do winy"

"Propozycja dla rodzin ofiar to nie przyznanie się do winy"

Dodano:   /  Zmieniono: 
Tupolew, który uległ katastrofie (fot. Wikipedia) 
Propozycja zadośćuczynienia, złożona najbliższym ofiar katastrofy smoleńskiej, nie jest przyznaniem się polskiej strony do winy, a jedynie do tego, że byliśmy właścicielem samolotu, i że nie był on ubezpieczony - powiedział w środę prezes Prokuratorii Generalnej Marcin Dziurda.
- Ta propozycja w ogóle nie przesądza o czyjejkolwiek winie w sprawie smoleńskiej. Zgodnie z przepisami polskiego kodeksu cywilnego, posiadacz pojazdu odpowiada na zasadzie ryzyka za wypadek tego pojazdu i za skutki tego wypadku - wyjaśnił Dziurda, który był gościem Radia ZET. Jak dodał, zwykle jest tak, że samochód czy samolot jest ubezpieczony "i wtedy nie ma problemu zwracania się do właściciela, tylko do zakładu ubezpieczeń". - Samolot nie był ubezpieczony, w związku z tym nie ma możliwości, żebyśmy zwolnili się z tej odpowiedzialności - powiedział. Dodał, że od poniedziałku do Prokuratorii zgłosiło się kilkanaście członków rodzin ofiar katastrofy, do których wcześniej informacja o propozycji zadośćuczynienia nie dotarła. - Zgłosiły się, oczywiście nie żeby od razu zawrzeć ugodę, bo tam naprawdę nie ma pośpiechu i nie było nacisku ze strony rodzin, ale żeby uzyskać dalsze informacje i zastanowić się, czy chcieliby taką ugodę zawrzeć - powiedział.

W ubiegły piątek Prokuratoria Generalna upubliczniła informację o propozycji, by każdy z bliskich ofiar katastrofy smoleńskiej otrzymał po 250 tys. zł zadośćuczynienia. Może otrzymać je każdy z najbliższych członków rodzin ofiar, kto zgłosi się do Prokuratorii i wyrazi wolę zawarcia ugody. Wcześniej - przed podaniem informacji o propozycji ugody do wiadomości publicznej - do PG zgłosiło się ok. 30 osób.

Pytany o to, czy zadośćuczynienie mogą otrzymać także bracia i siostry ofiar, prezes PG powiedział w środę, że zgodnie z przepisami i orzecznictwem sądów, najbliższymi członkami rodzin są rodzice, małżonkowie i dzieci. - Nie zawsze można brata czy siostrę uznać za najbliższego członka rodziny. Nie zamyka to (tym osobom) drogi do dochodzenia odszkodowań przed sądem, ale trudno byłoby oceniać nam, urzędnikom, czy jakiś brat czy siostra był najbliższym członkiem rodziny czy nie - powiedział. Jak dodał, oprócz zadośćuczynienia, członkowie rodzin ofiar katastrofy mogą też otrzymać odszkodowanie i rentę, ale tylko w sytuacji, jeśli nastąpiło pogorszenie ich sytuacji życiowej. Decyzję w tej sprawie będzie podejmował sąd, który jako jedyny może zbadać, ile zarabiał zmarły, ile przeznaczał na swoje utrzymanie, a ile na utrzymanie rodziny.

pap, ps