"Resort to nie piaskownica". SLD krytykuje Grabarczyka

"Resort to nie piaskownica". SLD krytykuje Grabarczyka

Dodano:   /  Zmieniono: 
Cezary Grabaryczk (fot. Wikipedia0 
Posłowie SLD zwrócili się do premiera, by raz jeszcze rozważył zdymisjonowanie ministra infrastruktury Cezarego Grabarczyka. Jak dowodził Wiesław Szczepański, wiele osób zatrudnionych w resorcie infrastruktury i podległych mu spółkach to ludzie związani z ministrem lub łódzką PO.
Szczepański - wiceszef sejmowej Komisji Infrastruktury - zaprezentował listę z  33 nazwiskami osób, które - jak przekonywał - Grabarczyk zatrudnił w  swym resorcie, bądź którzy znaleźli pracę w podległych mu spółkach. Osoby te - wskazywał poseł Sojuszu - to  znajomi ministra lub członkowie lokalnej PO. W tym kontekście wymienił m.in. nazwisko podsekretarza stanu w Ministerstwie Infrastruktury Macieja Jankowskiego, który - jak mówił - jest rówieśnikiem Grabarczyka, kończył ten sam kierunek - prawo i  administrację na Uniwersytecie Łódzkim i w tym samym czasie, co minister pracował tam jako adiunkt.

Przeszłość tych panów

Jak dodał Szczepański, obecny szef gabinetu ministra, Marcin Barański wcześniej pracował w Księgarni i Antykwariacie w Łodzi, kandydował z listy PO do tamtejszej Rady Miasta, a  także pełnił funkcję rzecznika prasowego łódzkiej Platformy. Obecny doradca w gabinecie ministra, Piotr Andrzej Kwaśniewski natomiast, poprzednio zatrudniony był w  hurtowi farmaceutycznej.

- Gabinet polityczny, który jest tworzony, powinien przede wszystkim wspomagać ministra w określonych sprawach: to są drogi, koleje, Poczta Polska, a  patrząc na przeszłość tych panów, żaden z nich się tymi rzeczami nie  zajmował - ocenił polityk Sojuszu. Szczepański wymienił też kilkanaście nazwisk osób zatrudnionych m.in. w Poczcie Polskiej i PKP S.A. Według niego, zasiadająca w  Zarządzie Poczty Agnieszka Sardecka to, podobnie jak minister, absolwentka prawa i administracji UŁ, a prywatnie - koleżanka wiceministra Jankowskiego, która pracowała z nim w firmie Polska-Press. Sardecka - dodał poseł SLD - była również członkiem zespołu ds. społecznych w komitecie wyborczym obecnej prezydent Łodzi Hanny Zdanowskiej.

Przy kampanii Zdanowskiej - według Szczepańskiego - pracowali też: wiceprezes Zarządu Banku Pocztowego Szymon Krzysztof Midera oraz jako szef sztabu wyborczego - prezes spółki POSTDATA, Zbigniew Papierski. Obaj - jak mówił poseł - to również bliscy współpracownicy Grabarczyka. Jeśli chodzi o PKP, to tam - jak dowodził - zatrudnienie znaleźli związani ze Zdanowską lub łódzką PO członkowie Zarządu PKP PLK S.A. - Alina Giedryś i Paweł Dziwisz. Funkcję zastępcy dyrektora oddziału Dworce PKP S.A. w Warszawie pełni z kolei - zdaniem Szczepańskiego - szef komisji rewizyjnej PO w Łodzi, Romuald Bosakowski.

Babki w piaskownicy ministra

Poseł Sojuszu przekonywał też, że w większości wymienionych przez niego spółek, nie było konkursów na kierownicze stanowiska, czy do rad nadzorczych, a osoby, które się tam znalazły mianował Grabarczyk. - A jeżeli były te  konkursy, to z reguły ministerstwo miało większość osób, które decydowały o wyborze - zaznaczył.

Polityk SLD zapewnił, że nie neguje "ewentualnych kompetencji" osób, które umieścił na swej liście. - Pokazujemy jedynie, że dzisiaj w Ministerstwie Infrastruktury głównym elementem, który jest brany pod uwagę, to znajomości z panem ministrem, bycie członkiem PO w Łodzi - podkreślił poseł Sojuszu. - Resort infrastruktury i  podległe mu spółki to nie jest piaskownica, do której zaprasza się tylko kolegów, by razem z panem ministrem robili babki - dodał.

Szczepański zaapelował do premiera Donalda Tuska, by raz jeszcze przemyślał ewentualną dymisję Grabarczyka. - Zwracamy się z apelem do pana premiera, być może po zapoznaniu się z tą listą pan premier sam jeszcze raz zastanowi się, czy taka polityka prowadzona w resorcie infrastruktury jest właściwa i czy nadal pan minister Grabarczyk powinien pełnić swą funkcję - dodał poseł.

Grabarczyk odpiera zarzuty

Grabarczyk we wtorek pytany przez dziennikarzy o sprawę listy SLD, mówił, że będzie mógł się odnieść do niej, gdy ją pozna. Zapewniał, że w spółkach Skarbu Państwa nie ma nikogo z jego rodziny. - Natomiast osoby, które znam, które darzę zaufaniem w związku z tym wiem, że prowadzą sprawy w sposób właściwy, mogą się w nich znaleźć - oświadczył minister.

Szef klubu PO Tomasz Tomczykiewicz pytany o zarzuty SLD, ocenił, że "jest to naturalne, iż na najbliższych współpracowników wybiera się ludzi, których przeszłość i rzetelność się zna. To naturalny dobór współpracowników". Zapewnił też, iż nie słyszał, żeby Grabarczyk wybierał swoich współpracowników, "inaczej, niż  pod względem kompetencji". - Jestem przekonany, że głównym argumentem były jednak kompetencje, a  kompetencje można ocenić u tych ludzi, których się zna, to naturalne -  podkreślił Tomczykiewicz. Zastrzegł jednocześnie, że nie zna listy przygotowanej przez polityków Sojuszu i  nie wie, czy jest prawdziwa.

zew, PAP