- Ten podział na okręgi, który został dokonany i opisany w kodeksie wyborczym tworzy szanse. Teraz pozostaje tylko zidentyfikować odpowiednie miejsca, a także tych kandydatów, którzy na tych obszarach są na tyle znanymi ludźmi, by mogli tam wygrać - powiedział sekretarz Naczelnego Komitetu Wykonawczego PSL Józef Szczepańczyk. Wtóruje mu poseł Eugeniusz Kłopotek, który zwraca uwagę, że podział Polski na 100 okręgów może spowodować utworzenie takich regionów wyborczych, w których ludowcy będą mogli uzyskać większość głosów. - To oznacza większe szanse PSL w tych nieco mniejszych okręgach, zwłaszcza na Mazowszu, Lubelszczyźnie i w Świętokrzyskiem - powiedział Kłopotek.
16 procent, 16 miejsc
Minister w Kancelarii Premiera, przyszły szef sztabu wyborczego Stronnictwa Eugeniusz Grzeszczak zwraca uwagę, że wybory w okręgach jednomandatowych sprzyjają promocji uznanych działaczy, którzy współpracują z ludźmi. Jak zaznaczył wynik zeszłorocznych wyborów samorządowych (PSL zdobyło w Sejmikach ponad 16 proc. głosów) potwierdza, że ugrupowanie ma takich kandydatów, którzy są znani w swoich środowiskach. Stronnictwo przygotowuje już analizy, w których rejonach ma największe szanse na zdobycie mandatów. - Chodzi o to, żeby na podstawie dotychczasowych wyników w różnych wyborach, znaleźć miejsca w kraju, gdzie mamy i dobrych kandydatów i duże poparcie społeczne, żeby wprowadzić do drugiej izby naszego parlamentu przedstawicieli PSL - podkreśla Szczepańczyk.
PSL jest przekonane, że uda się zdobyć przynajmniej pięć mandatów. - Pięciu senatorów mamy pewnych, a resztę zobaczymy - ocenił szef klubu parlamentarnego Stronnictwa Stanisław Żelichowski. Z kolei Grzeszczak uważa, że w izbie wyższej będzie znacznie większa reprezentacja ludowców. - Wyniki mogą być adekwatne do poparcia, jakie uzyskaliśmy w wyborach samorządowych. Jeżeli mieliśmy 16 proc. poparcia, to uważam, że powinniśmy bez problemu uzyskać 16 przedstawicieli w Senacie, a wynik może być lepszy - szacuje.
Ludowcy podkreślają, że z ich list wyborczych do parlamentu będzie startować wielu samorządowców, burmistrzów, wójtów i radnych. - W tych wyborach parlamentarnych będziemy chcieli maksymalnie wzmacniać drużynę parlamentarną dobrymi samorządowcami, którzy zweryfikowali się w zeszłorocznych wyborach lokalnych - podkreślił Kłopotek.
Czas rewanżu
Ludowcy nie chcą na razie wymieniać żadnych nazwisk, ale nie ukrywają, że dobrym kandydatem, z niemal pewną szansą na zdobycie mandatu parlamentarzysty byłby np. marszałek województwa świętokrzyskiego Adam Jarubas. Przewodniczący Rady Naczelnej PSL Jarosław Kalinowski będzie namawiał Jarubasa do startu w wyborach parlamentarnych. - Czas, żeby marszałek Jarubas stał się już politykiem rangi krajowej, bo na razie jest politykiem rangi wojewódzkiej. Czas do parlamentu - powiedział Kalinowski. - W wyborach samorządowych nasi działacze szczebla centralnego, ministrowie, wiceministrowie, posłowie wspierali naszych kandydatów do rad gmin, powiatów, a wybory parlamentarne tworzą okazje do rewanżu - zwraca uwagę Szczepańczyk.
Wszystko wskazuje na to, że ludowcy nie zamierzają ściągać na listy wyborcze europosłów. Zdaniem Żelichowskiego powrót europosłów do parlamentu krajowego byłby nieczytelny dla wyborców. Także zasiadający w Parlamencie Europejskim Kalinowski powiedział, że nie rozważa startu w tegorocznych wyborach parlamentarnych. Jak zaznaczył, decydując się na start w wyborach do PE, myślał o całej kadencji. Według polityka o starcie w wyborach krajowych nie myślą także pozostali europosłowie PSL m.in. Andrzej Grzyb, czy Czesław Siekierski.
zew, PAP