Migalski: kto chciał osłabić Ziobrę?

Migalski: kto chciał osłabić Ziobrę?

Dodano:   /  Zmieniono: 
Marek Migalski (fot. FORUM) 
Eurodeputowany PJN Marek Migalski zastanawia się kto stał za apelem o start w wyborach parlamentarnych skierowanym do eurodeputowanych PiS - Tadeusza Cymańskiego, Jacka Kurskiego i Zbigniewa Ziobry. Wszyscy trzej zdecydowanie zadeklarowali, że nie zamierzają wracać do kraju z Brukseli. "Jeśli to był ruch samego prezesa oświadczenie całej trójki należy czytać następująco: już nie jesteś, panie prezesie, tym, który decyduje, gdzie mamy spędzić następne lata i nie pozbawimy się przynależnych nam narzędzi, które przysługują europosłom" - uważa Migalski.
Dlaczego Kaczyński miałby wzywać eurodeputowanych do kraju? Zdaniem Migalskiego mogłoby chodzić o osłabienie pozycji Zbigniewa Ziobry i skupionych wokół niego polityków. W takim wypadku odmowa startu w wyborach parlamentarnych, zauważa Migalski, stanowiłaby "interesujące przesilenie w partii potwierdzające moje sugestie, że niepomiernie wzrasta pozycja Zbigniewa Ziobry w PiS i prezes ma coraz mniejsze możliwości kontroli swojej formacji".

Migalski zakłada jednak, że apel o powrót polityków z Brukseli mógł wyjść również od przedstawicieli "aparatu" PiS. To z kolei oznaczałoby, że "są w PiS ludzie, którym zaczyna uwierać rosnąca pozycja ludzi Zbyszka i jego samego". "Jeśli puszczenie informacji o rzekomym starcie europosłów w najbliższych wyborach był dziełem frakcji młodych, to znaczy, że w PiS zaczyna się następna wojna, w której naprzeciw siebie staną ludzie Zbyszka oraz młodzi, skupieni wokół Hofmana, Mariusza Kamińskiego czy Dawida Jackiewicza - z pewnym wsparciem Adama Lipińskiego i być może samego prezesa" - prognozuje eurodeputowany PJN. I dodaje, że jeśli Zbigniew Ziobro wygra tę bitwę wówczas "partia będzie jego". Jarosław Kaczyński - zdaniem Migalskiego - "na pewno będzie lekko wspierał przeciwników Zbyszka, ale jeśli zobaczy, że po raz kolejny wygra on w wewnątrzpartyjnej masakrze, namaści go oficjalnie na swego następcę, bo jest racjonalny do bólu" - podsumowuje eurodeputowany.

arb