Zbonikowski oświadczył, że ani on, ani Karski nie dostali żadnego zawiadomienia o procesie. Dodał, że zarówno o rzekomej rozprawie, jak i wyroku dowiedział się od dziennikarzy. Zaznaczył, że z formalnego punktu widzenia, nic nie wie ani o procesie, ani o karze do zapłacenia.
Poseł zapowiedział, że zwróci się do polskiej ambasady na Cyprze, aby sprawdzić, czy proces rzeczywiście miał miejsce, czy wyrok przedstawiany w mediach nie jest "fałszywką". Posłowie rozważają też zwrócenie się o pomoc do Rady Europy. To właśnie podczas posiedzenia Rady gościli w hotelu na Cyprze.
Zbonikowski ocenił, że taki przebieg sprawy jest zastanawiający i budzi pytanie, czy nie chodzi o skompromitowanie jego i Karskiego. Poseł PiS kolejny raz powtórzył, że nie zdemolował żadnego wózka golfowego, o co jest - wraz ze swoim klubowym kolegą - oskarżany przez cypryjski hotel. - Nigdy w życiu nie siedziałem na żadnym wózku akumulatorowym, ani zagranicą, ani w Polsce - mówił poseł. Jego zdaniem, prawdopodobnie ktoś nie dopilnował sprzętu i bojąc się o swoją posadę, rzucił oskarżenie na niego i Karskiego. - Prawdopodobnie stróż wplątał nas w tę awanturę - mówił.
Do incydentu dojść miało 25 listopada 2008 roku. Według dokumentu kancelarii adwokackiej reprezentującej hotel w Limassol, Karski i Zbonikowski podczas pobytu w hotelu "upili się" i w późnych godzinach wieczornych bezprawnie zaczęli prowadzić dwa wózki golfowe. W piśmie, które trafiło wówczas do polskiej ambasady na Cyprze oceniono, że posłowie uszkodzili wózki na kwotę 10,140 euro plus VAT.
PAP, arb