Czy Jarosław Kaczyński jest nadal na prochach? Czy może to atmosfera Radia Maryja tak miesza w głowach nie tylko słuchaczy, ale i występujących gości? - zastanawia się na swoim blogu europosłanka SLD Joanna Senyszyn.
Jarosław Kaczyński w rozmowie z Radiem Maryja powiedział, że gdyby "ówczesny marszałek Sejmu Bronisław Komorowski, przełożył termin głosowań, w katastrofie z smoleńskiej najprawdopodobniej nie zgięliby Aleksandra Natalli-Świat, Grażyna Gęsicka, Stanisław Zając i może jeszcze ze dwóch posłów". Ci parlamentarzyści bowiem, zdaniem prezesa, chcieli jechać pociągiem, ale nie mogli, bo musieli głosować.
- To niezwykle pokrętna i w dodatku niebezpieczna logika. Dokładnie na tej samej zasadzie, Jarosława Kaczyńskiego obciąża śmierć posłów i senatorów PiS. Wszak, gdyby ich nie umieścił na listach, nie zostaliby parlamentarzystami, a wówczas nie lecieliby do Katynia i żyliby do dzisiaj - komentuje całą sprawę Senyszyn.
- Ciekawe, czy oskarżenie Bronisława Komorowskiego jest nikczemną, polityczną zagrywką, czy wynika z wyrzutów sumienia i poczucia winy? Przecież, gdyby Jarosław Kaczyński nie nakłonił ukochanego brata do startu w prezydenckich wyborach, Lech Kaczyński wciąż cieszyłby się życiem - ironizuje posłanka i dodaje, że "najprawdopodobniej nie będzie zgłoszenia do prokuratury doniesienia o możliwości popełnienia przestępstwa przez Bronisława Komorowskiego". - Kaczyński przyznaje, że marszałek „tak nie chciał, przecież nie wiedział, że będzie katastrofa, ale to coś obciążającego".ps