- Polska jest już zmęczona tragedią smoleńską. Rodziny ofiar również – przyznaje Ewa Komorowska, żona Stanisława Komorowskiego, wiceministra obrony narodowej, który zginął 10 kwietnia. Komorowska wątpi w szczerość intencji niektórych polskich polityków. - Mam wrażenie, że mówią tak naprawdę na zupełnie inny temat, a Smoleńsk jest tylko pretekstem żeby bić w premiera – oświadcza Ewa Komorowska.
- Czasem myślę, że niektórzy bardzo głośno krzyczą, bo mają nadzieję zakrzyczeć rzeczy, które być może jeszcze się okażą. Ja spokojnie czekam – tłumaczy unikanie udziału w kłótni o Smoleńsk i raport MAK Ewa Komorowska. - Kiedy słuchamy wypowiedzi pana Błaszczaka na przykład, to imię i nazwisko premiera pada mniej więcej w trzeciej sekundzie jego wypowiedzi, niezależnie od tego, jakie jest pytanie – wyjaśnia Komorowska i dodaje, że według niej „niektórzy politycy, jak Beata Kempa, czy Antonii Macierewicz nie chcą dojść do prawdy". - Mam wrażenie, że oni mówią tak naprawdę na zupełnie inny temat, a Smoleńsk jest tylko pretekstem żeby bić w premiera - dodaje.
Komorowska tłumaczy, że nie będzie świętować rocznicy tragedii na Krakowskim Przedmieściu, gdyż "dla rodzin ofiar, Smoleńsk pozostanie przede wszystkim indywidualną tragedią". - Każdego dnia, 20 razy widzę wrak samolotu w telewizji. Na tych konferencjach, czy MAK, czy następnej naszej konferencji widzę trajektorię lotu, słyszę, jak rozmawia się o tym, że katastrofy można było uniknąć. Słyszę głosy pilotów i coraz częściej wraca do mnie myśl – to się nie musiało stać. Bo katastrofa jest katastrofą, ale to się nie musiało stać – mówi Ewa Komorowska.
Wdowa po Stanisławie Komorowskim odnosi się również do propozycji rządu, aby wrak Tu-154 został wystawiony na widok publiczny na warszawskiej Cytadeli. - Nie chciałabym żeby cały wrak był wyeksponowany, dlatego, że to, co będzie wiodło ludzi do wraku to będzie przede wszystkim ciekawość. Chciałbym żeby on był gdzieś z wielkim szacunkiem umieszczony, a jedynie jego część była wyeksponowana, żeby ludzie mogli jakoś dotknąć, poczuć, rzeczywiście zrozumieć, co się stało, na chwilę się zastanowić. Ja też widziałam jedynie część wraku, bo reszta była przykryta. Zupełnie mi to wystarczyło – zapewnia Ewa Komorowska.
„Radio Zet", kz
Komorowska tłumaczy, że nie będzie świętować rocznicy tragedii na Krakowskim Przedmieściu, gdyż "dla rodzin ofiar, Smoleńsk pozostanie przede wszystkim indywidualną tragedią". - Każdego dnia, 20 razy widzę wrak samolotu w telewizji. Na tych konferencjach, czy MAK, czy następnej naszej konferencji widzę trajektorię lotu, słyszę, jak rozmawia się o tym, że katastrofy można było uniknąć. Słyszę głosy pilotów i coraz częściej wraca do mnie myśl – to się nie musiało stać. Bo katastrofa jest katastrofą, ale to się nie musiało stać – mówi Ewa Komorowska.
Wdowa po Stanisławie Komorowskim odnosi się również do propozycji rządu, aby wrak Tu-154 został wystawiony na widok publiczny na warszawskiej Cytadeli. - Nie chciałabym żeby cały wrak był wyeksponowany, dlatego, że to, co będzie wiodło ludzi do wraku to będzie przede wszystkim ciekawość. Chciałbym żeby on był gdzieś z wielkim szacunkiem umieszczony, a jedynie jego część była wyeksponowana, żeby ludzie mogli jakoś dotknąć, poczuć, rzeczywiście zrozumieć, co się stało, na chwilę się zastanowić. Ja też widziałam jedynie część wraku, bo reszta była przykryta. Zupełnie mi to wystarczyło – zapewnia Ewa Komorowska.
„Radio Zet", kz