Prezydencka minister Irena Wóycicka argumentowała, że ze względu na to, iż wysokość emerytury zależy od momentu jej przyznania, osoby, które zdecydowały się wystąpić o emeryturę w 2009 lub 2010 r., nie spodziewając się zmian w przepisach, nie podjęłyby zapewne takiej decyzji, a kontynuowały pracę i przełożyły ten moment na chwilę rozwiązania stosunku pracy. Zdaniem Wóycickiej, osoby te mogą czuć się w "pewnym sensie" pokrzywdzone. - Stąd ustawa, która naprawia tę sytuację - stwierdziła minister.
Wóycicka tłumaczyła, że projekt ustawy zakłada, że osoby, które "zawieszą świadczenie do 1 października 2011 roku i będą kontynuowały pracę przez kolejne 30 miesięcy będą mogły zgłosić się do ZUS-u z prośbą o przeliczenie świadczenia na nowo, tak jakby była wyliczona po raz pierwszy". - I oczywiście jeśli z tego wyliczenia będzie wynikać, że wysokość tego świadczenia jest bardziej korzystna niż poprzedniego, to te osoby będą mogły uzyskiwać to wyższe świadczenie, natomiast może się zdarzyć, że z przeliczenia wyniknie, że wysokość tego świadczenia będzie gorsza, to wtedy te osoby będą miały prawo zachować dotychczasowy wymiar świadczenia - podkreśliła Wóycicka.
Pytana o koszty tej nowelizacji dla budżetu państwa odparła, że trudno jest przewidzieć, gdyż nie wiadomo, ile osób skorzysta z tego rozwiązania. Zaznaczyła jednak, że nie będą to jakieś znaczące koszty dla Funduszu Ubezpieczeń Społecznych. Dodała też, że nie jest to zbyt skomplikowana ustawa i dlatego liczy, że wejdzie ona w życie do końca września.
zew, PAP