Na pytanie, czy Polacy, którzy tam już są na wakacjach powinni wrócić czy doczekać w Egipcie do końca turnusu, odparł: - Dzisiaj będziemy o tym dyskutować, gdyż mamy system bieżącego informowania; dzisiaj do wyjazdu z Egiptu swoich obywateli wezwały Stany Zjednoczone. My będziemy takie decyzje podejmować w porozumieniu konsulów na miejscu całej Unii Europejskiej, aby w razie czego koordynować działania.
Przez całą noc na głównym placu Kairu dochodziło do starć między zwolennikami i przeciwnikami prezydenta Hosni Mubaraka. Walczące grupy obrzucały się także butelkami z benzyną i kamieniami. Bilans środowych walk to co najmniej trzech zabitych i ponad 1500 rannych. Sikorski, pytany, jak ocenia obecną sytuację w Egipcie, powiedział, że nie może grać roli komentatora politycznego. Podkreślił jednak, że "nie możemy dać się wciągnąć w pułapkę, jaką zastawiają na nas dyktatorzy, którzy mają to do siebie, że mogą być nieudolni w różnych innych kwestiach, ale przeważnie są bardzo dobrzy w likwidowaniu demokratycznej alternatywy wobec siebie". - Gdy przychodzi do kryzysu, stawiają nas przed dylematem: albo ja, albo chaos lub radykałowie. Właśnie dlatego powinniśmy cierpliwie, systematycznie, z wieloletnim planem działać na rzecz tworzenia demokratycznej alternatywy w niedemokratycznych krajach - oświadczył szef polskiej dyplomacji. Dlatego - jak mówił - w poniedziałek przekonywał w Brukseli na rzecz utworzenia europejskiej fundacji na rzecz demokracji, która zostanie utworzona w najbliższych tygodniach w Polsce i pierwszym jej zadaniem będzie promocja demokracji na Białorusi. - Ale potrzebujemy takiego instrumentu na szczeblu europejskim, bo to jest początek fali niestabilności na Bliskim Wschodzie i w sąsiedztwie UE - podkreślił Sikorski. - A wiemy w Polsce najlepiej, że sukces transformacji demokratycznej zależy od tego, jak zdolne i kompetentne są alternatywne elity do wzięcia odpowiedzialności za swój kraj - dodał.
Na pytanie, czy w Egipcie alternatywne elity to nie są elity Bractwa Muzułmańskiego, odparł: - Z tego, co ja wiem, Bractwo Muzułmańskie w wolnym wyborach dostałoby około ćwiartkę głosów, a więc nie jest to głos większości. - Ale wiemy, że w sytuacjach rewolucyjnych często wygrywają nie ci, którzy mają większość, ani ci, którzy mają najlepszą koncepcję rozwoju kraju, ale ci, którzy są najlepiej zorganizowani - zaznaczył. - To jest czynnik, który my w polityce Zachodu i w naszych oświadczeniach bierzemy pod uwagę. Jesteśmy oskarżani o ostrożność, ale proszę pamiętać, że te nasze dobre rady czy stanowiska niekoniecznie są brane za dobrą monetę przez społeczeństwa arabskie - ocenił. Na pytanie, czy prezydent Mubarak odejdzie, powiedział, że jego zdaniem "tak, że to już końcówka". Pytany o perspektywę czasową tego powiedział: - Nie jestem wróżką, ale myślę, że w momencie, w którym wojsko powiedziało, że nie będzie strzelało w obronie jego władzy, sprawa jest kwestią czasu.
pap, ps