Na piątek zwołano posiedzenie sejmowej komisji sprawiedliwości, na którym Seremet - lub inny upoważniony przez niego przedstawiciel Prokuratury Generalnej - miał na wniosek grupy posłów PiS przedstawić informację o stanie prowadzonych przez prokuratury śledztw w sprawie tzw. afery hazardowej. Seremet odmówił jednak przyjścia na posiedzenie. Jak podkreślił w piśmie do szefa komisji Ryszarda Kalisza, nie ma takiego prawnego obowiązku, a jego poprzednie informacje dla komisji sprawiedliwości, obrony i infrastruktury o śledztwie w sprawie katastrofy smoleńskiej, wynikały z charakteru tej sprawy - z uwagi na niezależność prokuratury brak jednak podstaw prawnych, by żądać takich spotkań.
Chcą przesłuchać Mira i Zbycha
Zarazem Seremet przedłożył komisji pisemną informację o śledztwach hazardowych. Wynika z niej, że warszawska prokuratura okręgowa prowadząca śledztwo w sprawie domniemanej płatnej protekcji i nadużycia uprawnień przy uchwalaniu ustawy hazardowej, do 7 kwietnia zamierza przesłuchać jako świadków m.in. polityków PO Mirosława Drzewieckiego i Zbigniewa Chlebowskiego - ale ich sytuacja procesowa wciąż nie jest przesądzona.
Seremet odmówił przyjścia do Sejmu, bo w czasie posiedzenia 18 stycznia pod adresem prokuratury zamiast pytań padały "zarzuty w niewybrednej formie". "W mojej ocenie należy unikać tego rodzaju sytuacji, godzących w powagę organów państwowych" - podkreślił Seremet.
- Jeżeli usłyszeliśmy pod adresem prokuratury głównie połajanki i pouczenia oraz instrukcje, to jako prokurator generalny, który stoi na czele instytucji niezależnej, głęboko rozważę celowość zaproszenia na następne posiedzenie komisji - mówił Seremet pod koniec posiedzenia 18 stycznia. Dodał, że nie jest to "wyraz nadąsania czy przekąsu", a "potrzeba ochrony podstawowych interesów tej firmy i podstawowych wartości".
Kempa: domagamy się informacji
Takie stanowisko Seremeta wywołało protesty polityków PiS. Wiceszefowa sejmowej komisji sprawiedliwości Beata Kempa skrytykowała przepisy, które pozwoliły Seremetowi nie przyjść na posiedzenie komisji. - Stworzyliśmy władzę dla władzy, bez kontroli - wtórował jej Andrzej Dera. - To prawda, że pan Seremet nie ma prawnego obowiązku przyjść na posiedzenie, ale ma obowiązek moralny - przekonywała Marzena Wróbel.
- My się tylko dopominamy rzetelnej informacji - mówiła Kempa, komentując fakt, że Seremet odmówił przyjścia do komisji i przedstawienia jej informacji o śledztwach hazardowych. - Pan Seremet ma rację, brak jest podstaw prawnych, by tego od niego żądać - przyznała, krytykując polityków PO, PSL i SLD, którzy byli za oddzieleniem prokuratury od Ministerstwa Sprawiedliwości, co spowodowało taki stan prawny.
Kalisz: to był model sowiecki
Szef komisji Ryszard Kalisz odpowiadał jej, że poprzedni model funkcjonowania prokuratury to "model sowiecki", a zmiana pozwoliła na to, by politycy nie wpływali na bieg śledztw. - Co często miało miejsce w czasie, gdy była pani wiceministrem sprawiedliwości - dodał, zwracając się do posłanki. - Nie życzę sobie takich uwag. Proszę je zachować na okres kampanii wyborczej - odparła Kempa.
Andrzej Czuma z PO, były minister sprawiedliwości w rządzie Tuska, broniąc rozdziału prokuratury od rządu oświadczył, że ten przepis "chroni prokuratorów przed telefonami z żądaniem załatwiania brudnych spraw".
zew, PAP