Zatrzymano kolejne cztery osoby podejrzane o udział w handlu informacjami o zgonach pacjentów w łódzkim pogotowiu. Żadnej z nich nie postawiono jeszcze zarzutów.
"Wśród zatrzymanych są pracujący nadal w pogotowiu lekarz i dyspozytorka oraz dwaj właściciele firm pogrzebowych. Obecnie trwają ich przesłuchania" - powiedział rzecznik łódzkiej policji podinsp. Jarosław Berger.
"Zatrzymania zostały dokonane w tzw. wątku korupcyjnym afery w łódzkim pogotowiu" - powiedziała rzeczniczka Prokuratury Apelacyjnej w Łodzi Jolanta Badziak.
Zatrzymań dokonali funkcjonariusze łódzkiego oddziału Centralnego Biura Śledczego.
Policja nie wyklucza kolejnych zatrzymań w tej sprawie, może do nich dojść jeszcze w środę.
Pod koniec stycznia "Gazeta Wyborcza" i Radio Łódź ujawniły, że w łódzkim pogotowiu handlowano informacjami o zgonach, a być może celowo zabijano pacjentów. Media podały, że niektórym chorym podawano pavulon, lek zwiotczający mięśnie, co powodowało ich śmierć.
W związku z aferą w łódzkim pogotowiu, aresztowano już siedem osób - kierowcę i sanitariusza oraz dwóch byłych lekarzy łódzkiego pogotowia, właściciela firmy pogrzebowej, właściciela i pracownika kolejnego zakładu pogrzebowego.
Wobec dwóch podejrzanych osób - współwłaścicielki zakładu pogrzebowego i lekarza - zastosowano dozór policji.
Kolejną osobą podejrzaną w tej sprawie jest przebywający od września ubiegłego roku w areszcie 49-letni przedsiębiorca pogrzebowy Jacek T., oskarżony na początku stycznia przez prokuraturę o zlecenia zabójstwa znanego łódzkiego przedsiębiorcy pogrzebowego Witolda S.
Zatrzymanym prokuratura postawiła zarzuty przyjmowania lub wręczania korzyści majątkowej w zamian za informacje o zgonach pacjentów. Nikomu z zatrzymanych w tej sprawie do tej pory nie postawiono zarzutu zabójstwa.
nat, pap
"Zatrzymania zostały dokonane w tzw. wątku korupcyjnym afery w łódzkim pogotowiu" - powiedziała rzeczniczka Prokuratury Apelacyjnej w Łodzi Jolanta Badziak.
Zatrzymań dokonali funkcjonariusze łódzkiego oddziału Centralnego Biura Śledczego.
Policja nie wyklucza kolejnych zatrzymań w tej sprawie, może do nich dojść jeszcze w środę.
Pod koniec stycznia "Gazeta Wyborcza" i Radio Łódź ujawniły, że w łódzkim pogotowiu handlowano informacjami o zgonach, a być może celowo zabijano pacjentów. Media podały, że niektórym chorym podawano pavulon, lek zwiotczający mięśnie, co powodowało ich śmierć.
W związku z aferą w łódzkim pogotowiu, aresztowano już siedem osób - kierowcę i sanitariusza oraz dwóch byłych lekarzy łódzkiego pogotowia, właściciela firmy pogrzebowej, właściciela i pracownika kolejnego zakładu pogrzebowego.
Wobec dwóch podejrzanych osób - współwłaścicielki zakładu pogrzebowego i lekarza - zastosowano dozór policji.
Kolejną osobą podejrzaną w tej sprawie jest przebywający od września ubiegłego roku w areszcie 49-letni przedsiębiorca pogrzebowy Jacek T., oskarżony na początku stycznia przez prokuraturę o zlecenia zabójstwa znanego łódzkiego przedsiębiorcy pogrzebowego Witolda S.
Zatrzymanym prokuratura postawiła zarzuty przyjmowania lub wręczania korzyści majątkowej w zamian za informacje o zgonach pacjentów. Nikomu z zatrzymanych w tej sprawie do tej pory nie postawiono zarzutu zabójstwa.
nat, pap