- Nawet gdybyśmy spędzili kolejną kadencję w opozycji, to przecież nie oznacza, że PiS zniknie - mówi w wywiadzie dla "Gazety Wyborczej" Joachim Budziński z PiS. - Ponadto notowania PO słabną, mamy szanse na zwycięstwo. Dzisiaj nawet najbardziej niechętni komentatorzy nie ośmielą się twierdzić, że osiągniemy wynik w okolicach 30 proc. - dodaje.
Pozostanie PiS w opozycji, nie jest dla Budzińskiego powodem do obaw. Polityk nie obawia się także niczego ze strony PJN. – Dobrze wiem, jakie są relacje między nimi – mówi. – Znam ich wady i zalety, które niewątpliwie mają. Mam wątpliwości, czy oni w ogóle dotrwają do wyborów. A jeśli nawet, to po porażce po prostu rozpierzchną się jak kuropatwy po polu.
Pytany o obecność wysokiej rangi urzędników w kokpicie prezydenckiego TU-154, Brudziński odpowiada, że "nie ma zamiaru potwierdzić iż pijany generał wywarł nacisk na słabych psychicznie chłopczyków, którzy podjęli misję samobójczą". - W kokpicie zawsze gościło wiele osób. Nigdy nie doprowadziło to do katastrofy. Czy prezydent, premier, dowódca sił powietrznych mieli być traktowani jak paczki nadawane, przez DHL? - pyta retorycznie Brudziński.
"Gazeta Wyborcza", pmr
Brudziński sugeruje, że PJN nie ma lidera. – Chyba nikt nie uwierzy, że takim charyzmatycznym liderem jest Joasia Kluzik-Rostowska. One z Elą są raczej marionetkami. Prawdziwymi mózgami inicjatywy są Adam Bielan i Michał Kamiński. A teraz zostali upokorzeni, bo nie ma ich we władzach nowej partii. – komentuje.
Na zarzuty, że PiS emocjonalnie podchodzi do sprawy Smoleńska, Brudziński odpowiada zwracając uwagę na zachowanie Elżbiety Jakubiak, i jak twierdzi, jej emocjonalnego wystąpienia w debacie na temat raportu MAK. – PJN mruga do mainstreamowych mediów, że „my jesteśmy bardziej cywilizowani, a Macierewicz, Brudziński i Ziobro to oszołomy" - mówi poseł PiS.Pytany o obecność wysokiej rangi urzędników w kokpicie prezydenckiego TU-154, Brudziński odpowiada, że "nie ma zamiaru potwierdzić iż pijany generał wywarł nacisk na słabych psychicznie chłopczyków, którzy podjęli misję samobójczą". - W kokpicie zawsze gościło wiele osób. Nigdy nie doprowadziło to do katastrofy. Czy prezydent, premier, dowódca sił powietrznych mieli być traktowani jak paczki nadawane, przez DHL? - pyta retorycznie Brudziński.
"Gazeta Wyborcza", pmr