To, że Komisja Etyki Poselskiej zajmie się sprawą posła nie oznacza jednak, że zostanie on ukarany. - Kara to ostateczność - podkreśla Elżbieta Witek z PiS, obecna przewodnicząca Komisji Etyki Poselskiej (na kolejnym posiedzeniu - zgodnie z zasadą rotacyjności władz komisji - przekaże stanowisko przewodniczącego Gołębiewskiemu). - Nam bardziej zależy na tym, żeby do posła trafiło, że zachował się nagannie, żeby to rzeczywiście przemyślał, zrozumiał. I albo, by się z tych słów wycofał, albo by kogoś przeprosił. Kary jednak czasem się zdarzają. - Jeśli mamy do czynienia z przekroczeniem granic, jeśli poseł nie wykazuje skruchy, jeśli sam nie chce wycofać się ze swoich słów, czyli kiedy wszystkie środki rozmowy z posłem zawodzą, to komisja dysponuje trzema formami kar. Pierwsza to zwrócenie uwagi, czyli najlżejsza forma. Druga to upomnienie, a trzecia to nagana - wylicza posłanka Witek.
Poseł PO przeprosił już tych, którzy poczuli się urażeni jego żartem, który - zaznaczył poseł - został wyrwany z kontekstu.
Maciej Kawiński, gover.pl