Rybicki - który już po raz trzeci zasiada w Komisji Etyki - podkreśla, że w Sejmie trwają prace nad zmianą zasad karania posłów. W jego ocenie, nie zaostrzenie kary, ale szersze udostępnienie opinii publicznej informacji o ukaraniu może wpłynąć na zachowania posłów. Jedną z rozważanych propozycji - zmierzających do tego, by kara była jednak dotkliwsza dla posła naruszającego zasady etyczne - jest odczytywanie przez marszałka Sejmu decyzji Komisji Etyki o nałożeniu kary.
Także w opinii reprezentantki PiS w Komisji Etyki, Elżbiety Witek, nakładanie na posłów coraz surowszych kar "mija się z celem". - Większa jest satysfakcja, kiedy poseł w wyniku rozmowy z komisją wyrazi skruchę, przeprosi i więcej nie będzie się tak zachowywał - uważa posłanka PiS. W ocenie Witek, dobrze by też było, gdyby niewłaściwymi zachowaniami posłów zajmowały się też ich kluby i partie.
Rybicki ocenia, że z kadencji na kadencję występuje "oczywisty wzrost" liczby wniosków o ukaranie posłów. Jak powiedział, w poprzedniej kadencji do komisji wpłynęło około 120 wniosków, a kilkanaście z nich zakończyło się podjęciem uchwały. - Z każdą kadencją obserwujemy zaostrzenie się języka debaty publicznej - tak tłumaczy ten wzrost Rybicki.
Jak dotąd, najsurowszą karę komisja wymierzyła byłemu posłowi PO Januszowi Palikotowi. Został ukarany naganą za wypowiedź dotyczącą tragicznie zmarłego prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Palikot powiedział wówczas, że "to głupota, bezmyślność, brak procedur, pycha i ego Lecha Kaczyńskiego i jego obozu politycznego doprowadziły do tego, że wielu uczciwych ludzi zginęło w tej tragedii (smoleńskiej)". Jak mówił, Lech Kaczyński jest moralnie odpowiedzialny za katastrofę. - Bez wątpienia Lech Kaczyński ma krew na rękach, tych ludzi, którzy zginęli w Smoleńsku - podkreślił. Komisja oceniła wówczas, że Palikot swoją wypowiedzią złamał zasady rzetelności, dbałości o dobre imię Sejmu i odpowiedzialności. W sumie komisja trzykrotnie karała byłego posła Platformy.
Dwukrotnie komisja zwracała uwagę Robertowi Węgrzynowi (PO). Obie kary miały związek z potyczkami słownymi posła Platformy z Marzeną Wróbel z PiS podczas posiedzeń komisji śledczej ds. nacisków. Także dwa razy komisja zwracała uwagę prezesowi PiS Jarosławowi Kaczyńskiemu. Pierwszy raz - w 2008 roku - w związku z usprawiedliwieniami nieobecności na posiedzeniach Sejmu, kiedy to duża część posłów Prawa i Sprawiedliwości opuściła obrady. Wówczas ukaranych zostało także 16 innych posłów tej partii.
pap, ps