Pierwszy pilot prezydenckiego tupolewa Arkadiusz Protasiuk miał tuż przed startem aktualną prognozę pogody na lotnisku w Smoleńsku. Wynikało z niej, że lądowanie tam będzie niebezpieczne. Jak informuje gen. Bogusław Pacek, wojskowy doradca ministra Bogdana Klicha, Protasiuk miał dwa wyjścia.
- Miał dwa wyjścia: nie startować albo lecieć na zapasowe lotnisko - mówi "Gazecie Wyborczej" gen. Bogusław Pacek. Informacja jakoby Protasiuk miał informacje o pogodzie jest nowa. Do tej pory resort ON informował, że ostatnia prognoza, którą miał dowódca prezydenckiego samolotu pochodziła z godziny 6:10. Wtedy widzialność wynosiła ok. 5 tys. metrów.
MAK w raporcie o przyczynach katastrofy jako jeden z głównych czynników, który doprowadził do katastrofy, podał właśnie brak wiedzy Protasiuka na temat aktualnej prognozy pogody w czasie startu z Warszawy. - Załoga miała aktualną prognozę pogody na smoleńskim lotnisku - mówi jednak gen. Pacek powołując się na notatkę żołnierza z wojskowego biura meteorologicznego na Okęciu.
- Z tej prognozy wynika, że podstawa chmur wynosi 60 m, a widoczność jest od 1 tys. do 3 tys. metrów. Jest tam mowa o zachmurzeniu, o chmurach, o mgle - powiedział "Gazecie" i dodał: - Czyli załoga samolotu miała wiedzę, że na lotnisku w Smoleńsku nie będzie warunków do lądowania, albo że warunki te mogą być bardzo trudne.
"Gazeta Wyborcza", ps
MAK w raporcie o przyczynach katastrofy jako jeden z głównych czynników, który doprowadził do katastrofy, podał właśnie brak wiedzy Protasiuka na temat aktualnej prognozy pogody w czasie startu z Warszawy. - Załoga miała aktualną prognozę pogody na smoleńskim lotnisku - mówi jednak gen. Pacek powołując się na notatkę żołnierza z wojskowego biura meteorologicznego na Okęciu.
- Z tej prognozy wynika, że podstawa chmur wynosi 60 m, a widoczność jest od 1 tys. do 3 tys. metrów. Jest tam mowa o zachmurzeniu, o chmurach, o mgle - powiedział "Gazecie" i dodał: - Czyli załoga samolotu miała wiedzę, że na lotnisku w Smoleńsku nie będzie warunków do lądowania, albo że warunki te mogą być bardzo trudne.
"Gazeta Wyborcza", ps