Uczestnicy Manify domagali się m.in. uchwalenia ustawy o związkach partnerskich i powołania w Szczecinie pełnomocnika ds. równego traktowania przy zachodniopomorskim urzędzie marszałkowskim. - Dobre państwo to takie, które szanuje i chroni prawa mniejszości. Dobrze, gdyby tacy pełnomocnicy powoływani byli w innych miastach - im więcej będziemy rozmawiać o prawach mniejszości, tym demokracja będzie dojrzalsza - powiedział poseł Bartosz Arłukowicz z SLD podpisując apel w tej sprawie.
W Manifie uczestniczyli m.in. przedstawiciele Partii Kobiet, SLD, Ogólnopolskiego Ruchu Ateistyczno-Lewicowego, Ruchu Poparcia Palikota. - Ogromną wartością jest równość różnorodności i tej wartości chciałabym bronić, w kraju zdominowanym przez sposób myślenia, który rości sobie prawo do tego, żeby następował dyktat większości. Nie zgadzam się na dyktat większości. Wszelkie grupy mniejszościowe mają swoje prawa, których mają prawo bronić - podkreślała prezes Fundacji Trans-fuzja, Anna Grodzka, gość specjalny szczecińskiej Manify.
Na Placu Lotników, gdzie odbywała się Manifa, zebrało się również kilkudziesięciu członków organizacji prawicowych m.in. Narodowego Odrodzenia Polski i kibiców klubu Pogoń Szczecin. Krzykami starali się zagłuszać wystąpienia uczestników Manify, rzucili w ich stronę kilka jajek. Skandowali hasła sprzeciwu wobec "promowania dewiacji na ulicach Szczecina". Do poważnych incydentów nie doszło.
PAP, arb