Poseł zaznaczył, że dzień wcześniej zauważył, iż jedna z opon w jego samochodzie została uszkodzona. - Nie jestem w stanie stwierdzić, czy wjechałem na coś i w ten sposób została ta opona przecięta, czy ktoś ją przeciął. Wulkanizator powiedział, że opona jest przecięta - powiedział Kopyciński. Sprawą zajęła się już kielecka policja. - Wezwałem policję, panowie są ze mną cały czas w kontakcie. Dziś założyłem też monitoring wokół domu - podkreślił poseł Sojuszu.
Według Kality, o tej sprawie szef partii Grzegorz Napieralski rozmawiał już z marszałkiem Sejmu Grzegorzem Schetyną. - W poniedziałek z kolei przewodniczący wystąpi formalnie z wnioskiem do ministra spraw wewnętrznych i administracji Jerzego Millera, aby resort zapewnił Kopycińskiemu bezpieczeństwo - wyjaśnił rzecznik Sojuszu. Kalita dodał, że nie chodzi o ochronę, ale o to, by "zastosował wszelkie środki, które gwarantowałyby bezpieczeństwo" posłowi i jego rodzinie.
Kalita zastrzegł, że politycy Sojuszu nie chcą wiązać incydentu z działalnością poselską Kopycińskiego, jednak - jak podkreślił - że cała sytuacja budzi ich "duże wątpliwości". - Pan poseł Kopyciński zajmował się ostatnio u nas w klubie tak wrażliwymi tematami, jak Komisja Majątkowa czy Fundusz Kościelny - przypomniał rzecznik SLD. Sam Kopyciński nie chciał oceniać tego, co się stało.PAP, arb