Marek Migalski na swoim blogu krytycznie odnosi się do komentatorów wydarzeń na polskiej scenie politycznej. "Coś czy kogoś ocenia się ze wszystkich punktów widzenia, lecz nie z punktu widzenia skuteczności politycznej" - ubolewa. Jego zdaniem komentatorzy "stosują wobec [polityka X] kryteria estetyczne, psychologiczne a nawet etyczne – pomijając jednak kryterium polityczne".
"Nie pyta się o przyczyny jakichś działań, o ich skutki i przebieg. Wciąż wprowadza się do dyskusji kryteria pozapolityczne, czy też obokpolityczne" – pisze o komentarzach politycznych Marek Migalski. "Zabawy jest przy tym co niemiara, bowiem ocenić czyjś język, maniery czy moralność można z czapy. Ocenić natomiast kalkulacje, skuteczność, konsekwencje, zakulisowe działania, przeprowadzone procesy i wreszcie efekty – o, to już wyższa szkoła jazdy, nie każdemu dostępna" - dodaje. I podkreśla, że komentatorzy powinni oceniać polityków jako polityków, a nie jako ludzi.
"Komentuje się nas przez pryzmat tego, czy ktoś kogoś mniej czy bardziej lubi, czy zdradziliśmy czy zostaliśmy zdradzeni, czy jesteśmy fajni i skromni czy raczej wkurzający" – tak zdaniem Migalskiego pisze się o PJN. "Mało kto sobie zadaje pytania jak bardzo może się nam udać przeorać polską scenę polityczną. Warto też widzieć w tym procesie naszego boju o dokopanie PiS i PO coś więcej, niż kolejny odcinek polskiego melodramatu o tym, że ktoś kogoś lubi, a ktoś kimś pogardza" – zaznacza eurodeputowany.
pmr