Jak powiedziała szefowa Sekretariatu Ochrony Zdrowia NSZZ "S" Mariola Ochman, Straż Marszałkowska początkowo nie wpuściła związkowców w koszulkach z logo związku na sejmową galerię. - Stwierdzono, że ten symbol jest zakazany w polskim parlamencie. A przecież nie było napisów na naszych strojach, które by urągały komukolwiek - powiedziała.
Według przewodniczącego NSZZ "S" warszawskiego szpitala praskiego Jacka Sałkowskiego, działanie Straży Marszałkowskiej było "niezrozumiałe" i "skandaliczne". - Próbowano wmówić nam, że reprezentujemy jakąś opcję polityczną - dodał. - Według Straży Marszałkowskiej słynny symbol Solidarności jest w polskim Sejmie zabroniony" - skomentował poseł PiS Tomasz Latos. "Na szczęście po mojej interwencji oraz mediów zmieniono tę decyzję. Nigdy nie przyszłoby mi do głowy, że w Sejmie spotkam się z podobnymi represjami - powiedział Latos.
Zastępca szefa kancelarii Sejmu Jan Węgrzyn powiedział PAP, że konfliktowa sytuacja została załagodzona. - Zawsze zawracamy się do osób, które pragną uczestniczyć w debatach sejmowych, aby po przez swój strój zachowały powagę izby. Dlatego Straż Marszałkowska poprosiła, aby związkowcy nie afiszowali się ze swoimi koszulkami. Z uwagi, że spotkaliśmy się z wyraźnym sprzeciwem, szef kancelarii (Lech Czapla) podjął decyzję, aby jednak pozwolić na wejście w koszulkach, rozwiązując konflikt - powiedział Węgrzyn.pap, ps