"Nie warto tracić czasu"
O wycofaniu pozwu napisała w sobotę gazeta "Polska. Dziennik Bałtycki". Uzasadniając swoją decyzje Julke powiedział gazecie, że "zdecydowały względy osobiste i przekonanie, że nie warto już tracić czasu na Karnowskiego; przed prokuratorskimi zarzutami o korupcję i tak nie ucieknie, więc nie robi już na mnie żadnego wrażenia to, co mówi na mój temat".
"Niech prokuratura mu się przyjrzy"
Jacek Karnowski nie otrzymał jeszcze oficjalnego zawiadomienia o wycofaniu pozwu przeciwko niemu. Komentując tę informację powiedział, że "cała jego (Sławomira Julke - red.) koncepcja oskarżenia mnie powoli upada w gruzach i dobrze byłoby żeby prokuratorzy jeszcze raz przyjrzeli się swojemu świadkowi". Poinformował, że "prawdopodobnie wystąpi o zwrot kosztów sądowych, bo jakieś poniósł, a proces toczył się tyle czasu". Karnowski uważa, że "Julke bał się, że w procesie wyjdzie za dużo prawdy o jego interesach: kupno domu towarowego w Sopocie i kawiarenek od "Ruchu"; manipulowanie taśmą i to powoli w procesie wychodziło". Julke żądał od Karnowskiego przeprosin i 10 tys. zł na rzecz jednego z pomorskich hospicjów.
Śledztwo w sprawie Karnowskiego trwa
W czerwcu 2010 r. Prokuratura Apelacyjna w Gdańsku skierowała do Sądu Rejonowego w Sopocie akt oskarżenia przeciwko Karnowskiemu zawierający sześć zarzutów, w tym pięć korupcyjnych. Miesiąc później sopocki sąd zwrócił go prokuraturze, uznając, że przedstawiony przez śledczych materiał dowodowy wymaga uzupełnienia. Prokuratura złożyła zażalenie na tę decyzję, jednak Sąd Okręgowy w Gdańsku podtrzymał decyzję sopockiego sądu. W tym tygodniu Prokuratura Apelacyjna w Gdańsku skierowała do Prokuratury Generalnej wniosek o przedłużenie do 30 czerwca śledztwa w sprawie Karnowskiego. Wcześniej zakładano, że dochodzenie skończy się w tym miesiącu.
Karnowski żądał łapówki?
Wśród zarzutów postawionych Karnowskiemu przez Prokuraturę Apelacyjną znalazło się, m.in. żądanie w marcu 2008 r. łapówki w postaci dwóch mieszkań od Sławomira Julke. Zdaniem biznesmena, który planował przebudować strych kamienicy w Sopocie, prezydent chciał dostać lokale jako zapłatę za pomoc w uzyskaniu od swoich urzędników koniecznych pozwoleń na przebudowę. Przedsiębiorca nagrał rozmowę z prezydentem Sopotu i dostarczył śledczym kopię nagrania. Jak zeznał Julke, dyktafon, na którym znajdował się oryginał, został zniszczony.
Prokuratura oskarżyła też Karnowskiego o przyjęcie korzyści majątkowych w wysokości ok. 60 tys. zł od miejscowego dealera samochodowego Włodzimierza G. Miał on m.in. sprzedać prezydentowi Sopotu trzy auta po zaniżonej cenie i za darmo je serwisować. Ostatni zarzut korupcyjny dotyczył relacji Karnowskiego z miejscowym przedsiębiorcą Marianem D. Według prokuratury prezydent przyjął od niego korzyść majątkową w postaci wykonanych bezpłatnie na swojej posesji usług budowlanych o wartości 2 tys. zł.
Śledczy zarzucili też Karnowskiemu, że w 2007 roku - przed przetargiem na samochody dla magistratu - złożył fałszywe oświadczenie, w którym stwierdził, że z firmą prowadzoną przez Włodzimierza G. nie łączą go stosunki, które mogą budzić wątpliwości, co do jego bezstronności wobec tej firmy. Prezydent przyznaje jednak, że już od kilku lat dealer samochodowy jest jego dobrym znajomym.
Karnowski zaprzecza
Karnowski odpiera wszystkie zarzuty prokuratury: zaprzecza jakoby kupował auta po zaniżonej cenie, twierdzi też, że nagranie rozmowy, w czasie której miał złożyć rzekomą korupcyjną propozycję Sławomirowi Julkemu, zostało przez biznesmena zmanipulowane.
Oprócz Karnowskiego akt oskarżenia obejmował także Włodzimierza G., Mariana D. oraz dwóch urzędników sopockiego magistratu: Jarosława S. i Wojciecha Z., którzy ułatwili dealerowi wygranie przetargu na zakup samochodów dla Urzędu Miejskiego.
zew, PAP