Pierwsze weto Komorowskiego. Odrzucił ustawę, którą poparł cały Sejm

Pierwsze weto Komorowskiego. Odrzucił ustawę, którą poparł cały Sejm

Dodano:   /  Zmieniono: 
(fot. prezydent.pl) 
Prezydent Bronisław Komorowski nie podpisał ustawy o utworzeniu Akademii Lotniczej w Dęblinie - poinformowała w niedzielę Kancelaria Prezydenta. Jest to pierwsze weto prezydenta Komorowskiego.
"Odmawiając podpisania ustawy z dnia 25 lutego 2011 r. o utworzeniu Akademii Lotniczej w Dęblinie czynię to ze świadomością, że stanowi ona akt prawny utrwalający i pogłębiający wątpliwy, zarówno z punktu widzenia interesu Sił Zbrojnych, jak i całego systemu bezpieczeństwa narodowego, proces przekształceń szkolnictwa wojskowego" - czytamy w uzasadnieniu decyzji prezydenta.

"Uczelni więcej niż dywizji"

Komorowski przypomniał, że Siły Zbrojne podlegają systematycznej konsolidacji. "Redukuje się nie tylko ich ogólną liczebność, ale także liczbę wszystkich jednostek organizacyjnych: związków taktycznych, oddziałów, pododdziałów, garnizonów itp. W przeciwieństwie do tego procesu wzrasta jedynie liczba wojskowych uczelni akademickich. W przypadku wejścia w życie zakwestionowanej przeze mnie ustawy, w Siłach Zbrojnych będzie tych uczelni dwukrotnie więcej niż dywizji w wojskach lądowych" - zaznaczył.

Zdaniem prezydenta, wejście w życie ustawy może też zaszkodzić profesjonalnemu szkoleniu żołnierzy. Jak uzasadnił, z chwilą, gdy szkoły zostaną przekształcone w akademie, "ich podstawową troską będzie pozyskiwanie jak największej liczby studentów cywilnych na różnych kierunkach studiów, niekoniecznie związanych ze szkoleniem zawodowym".

"Tworzenie akademii budzi wątpliwość"

Może się to - jak czytamy w uzasadnieniu - wiązać z zapotrzebowaniem na określone kierunki studiów na lokalnych rynkach pracy. Od tego bowiem będą zależeć konkretne warunki funkcjonowania tych uczelni, w tym warunki finansowe ich pracowników - zarówno naukowo-dydaktycznych, jak i pomocniczych.

"Z punktu widzenia interesów własnych akademii szkolenie studentów na potrzeby Sił Zbrojnych (przy wielu akademiach będzie to liczba znikoma) stanie się zadaniem dodatkowym, a nie podstawowym. Z tego też względu tworzenie nowej akademii wojskowej budzi wątpliwości, biorąc pod uwagę, że szkoły stanowiące podstawę jej utworzenia powinny koncentrować się przede wszystkim na profesjonalnym szkoleniu żołnierzy" - zaznaczył.

W Sejmie nikt nie był przeciw

Zawetowana ustawa, w myśl której nowa uczelnia miała powstać z połączenia dęblińskiej Wyższej Szkoły Oficerskiej Sił Powietrznych i Wojskowego Instytutu Medycyny Lotniczej w Warszawie, została uchwalona przez Sejm w styczniu. Za jej przyjęciem głosowało 421 posłów, jedna osoba się wstrzymała, nikt nie był przeciw.

Według autorów poselskiego projektu ustawy, połączenie dwóch placówek miało służyć dalszemu otwieraniu się instytucji wojskowych na rynek cywilny i przynieść korzyść lotnictwu cywilnemu. Pozwoliłoby też na rozszerzenie oferty dydaktycznej. Za połączeniem opowiedziały się władze obu instytucji. Wojskowy Instytut Medycyny Lotniczej miał pozostać zamiejscową jednostką organizacyjną akademii i zachować swoją dotychczasową nazwę. Pierwszym rektorem - od 1 września tego roku - miał zostać dotychczasowy rektor-komendant WSOSP w Dęblinie, a pierwsza kadencja organów nowej uczelni potrwać do końca sierpnia 2012.

Koziej zadziwił Piątasa

Podczas sejmowej debaty nad projektem pomysł poparli przedstawiciele wszystkich klubów. Natomiast na początku stycznia podczas wspólnych obrad komisji obrony narodowej i edukacji zastrzeżenia wobec projektu zgłosił szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego gen. Stanisław Koziej. - To krok w kierunku reformy szkolnictwa wojskowego, której pan prezydent nie popiera - powiedział wówczas Koziej. Dodał, że po utworzeniu nowej szkoły w wojsku mającym tylko trzy dywizje, będzie pięć akademii. Przypomniał, że gdy armia była liczniejsza niż obecnie, akademii było mniej. Zdziwienie stanowiskiem Kozieja wyraził wówczas wiceminister obrony narodowej Czesław Piątas.

zew, PAP