"Żeby nie było przejazdu"
- Generalnie wygląda na to, że PiS organizuje - nie jako partia - cztery manifestacje po to, by przez cały dzień ok. kilkudziesięciu tysięcy ludzi było na Krakowskim Przedmieściu. Chodzi o to, by nie było możliwości przejazdu przez Krakowskie Przedmieście przez cały dzień, po to są robione w różnych porach zgłoszenia - oceniła prezydent miasta. Dodała, że zna nazwiska organizatorów, ale nie może ich ujawnić.
"Niczego nie wyrzucamy"
Pytana o usuwanie przez straż miejską zniczy sprzed Pałacu Prezydenckiego, prezydent Warszawy powiedziała, że zgodnie z prawem jest to konieczne. Podkreśliła, że znicze, zdjęcia i wieńce nie są wyrzucane. - My niczego nie wyrzucamy, wszystkie obrazki, wszystkie zdjęcia zawsze oddajemy BOR-owi. Nigdy nie jest wyrzucane żadne zdjęcie, ani żaden wieniec; to jest czysty wymysł - przekonywała. - Teraz PiS celowo eskaluje przed 10 kwietnia, przecież to ich wehikuł polityczny - oceniła Gronkiewicz-Waltz.
Gronkiewicz-Waltz nie widzi miejsca na kwiaty
Zdaniem prezydent stolicy, niemożliwe jest także wyznaczenie specjalnego miejsca na kwiaty i znicze przed tablicą upamiętniającą ofiary katastrofy smoleńskiej na terenie Pałacu Prezydenckiego. -To jest pas drogi, zgodnie z przepisami, jeśli zrobimy zamknięcie chodnika Krakowskiego Przedmieścia na tym terenie, to jak wjedzie delegacja do prezydenta? - pytała.
Kaczyński: czy to my gasimy znicze?
Do tych słów prezydent Warszawy odniósł się prezes PiS Jarosław Kaczyński. - Krótko mówiąc, to my przyjeżdżamy i wyrzucamy płonące znicze, portret prezydenta i mojej bratowej do śmietnika - ironizował. - Jeszcze raz chciałem zapytać czy Donald Tusk by się ucieszył, gdyby jego świętej pamięci rodzice - matka, ojczym - ich zdjęcia wylądowały na śmietniku. To jest niebywały skandal. To, że PO zawsze odpowiada zarzutem agresji sama stosując agresję, to stara metoda - dodał prezes PiS.
Błaszczak: to urąganie pamięci
W ubiegły wtorek szef klubu PiS Mariusz Błaszczak wystosował list do prezydent Warszawy, w którym krytykował podległe jej służby miejskie, które według niego 10 marca wieczorem usuwały palące się znicze i kwiaty złożone przed Pałacem Prezydenckim. Zdaniem Błaszczaka służby miejskie dopuściły się działań "urągających pamięci ofiar katastrofy smoleńskiej". Według niego 10 marca pracownicy służb odpowiedzialnych za porządek, w obecności funkcjonariuszy Straży Miejskiej gasili i usuwali palące się znicze i kwiaty złożone pod Pałacem Prezydenckim z okazji kolejnej miesięcznicy katastrofy smoleńskiej. Na protesty zgromadzonych przed Pałacem Prezydenckim osób strażnicy miejscy reagowali dość agresywnie, a usuwanie wieńca i palących się zniczy określali jako: usuwanie >śmieci<" - napisał Błaszczak.
zew, PAP