- Jestem przekonany, że ustawa jest sprzeczna z konstytucyjnym prawem do nauki, wprowadzając ograniczenia i niejasne kryteria. W gruncie rzeczy jest krzywdząca dla tych studentów, którzy studiują na wydziałach, osiągających najlepsze wyniki w nauce - powiedział poseł Ujazdowski. Poinformował, że wniosek do TK trafi po świętach wielkanocnych.
"S" też do Trybunału
Własny wniosek o zbadanie zgodności z konstytucją zapisu nowelizacji do Trybunału Konstytucyjnego zapowiedziała też Krajowa Sekcja Nauki NSZZ "Solidarność". Jej przedstawiciel Julian Srebrny powiedział, że nowelizacja odbiera niektórym pracownikom uczelni prawa, które już nabyli. Chodzi o asystentów i adiunktów, którzy będą mogli pracować na swoich stanowiskach maksymalnie przez osiem lat. Jeśli w tym czasie nie uzyskają wyższego stopnia naukowego, czeka ich degradacja.
Związki zawodowe zabiegały o to, aby osoby obecnie zatrudnione na tych stanowiskach, zachowały je na dotychczasowych warunkach, a ograniczenie obowiązywało tylko nowo przyjęte do pracy osoby. Parlament jednak zdecydował, że limit będzie dotyczył wszystkich. Właśnie zarzut odbierania praw nabytych to, zdaniem NSZZ "Solidarność", podstawa do zaskarżenia nowelizacji ustaw do Trybunału Konstytucyjnego.
- Trzeba też zwrócić uwagę na sprzeczność - nakłada się na pracowników dodatkowe wymagania, np. przyspieszenie zdobywania stopni naukowych, a wynagrodzenia pozostają na tym samym poziomie. To zniechęci ludzi do wyboru kariery naukowca - podkreślił Srebrny.
Dodał, że Solidarność zabiega o spotkanie z ministrem finansów Jackiem Rostowskim, żeby zaapelować o zwiększenie nakładów na płace pracowników naukowych i akademickich w przyszłorocznym budżecie. "Ucieszyło nas, że minister Rostowski w debacie na temat OFE kilkakrotnie powtórzył, że nakłady na badania i kształcenie są priorytetem dla rządu" - powiedział Srebrny.
"Niestety, to nie jest reforma"
O zaskarżeniu nowelizacji ustawy do Trybunału Konstytucyjnego będą rozmawiali przedstawiciele uczelni prywatnych zgromadzeni wokół Polskiego Związku Pracodawców Prywatnych Edukacji "Lewiatan". - Musimy działać rozsądnie. W najbliższym czasie będziemy na ten temat dyskutowali - powiedział PAP rektor Wyższej Szkoły Biznesu w Nowym Sączu dr Krzysztof Pawłowski. Jego zdaniem, przyjęta nowelizacja, nie zasługuje na miano reformy. - To jest niestety tylko poprawienie kilku drobiazgów, a reforma jest wciąż przed nami. Nowa ustawa i reforma szkolnictwa powinny być skutkiem wybranej przez państwo strategii rozwoju całego sektora - powiedział dr Pawłowski.
Studenci: przegraliśmy
Z kolei studenci z Demokratycznego Zrzeszenia Studenckiego (DZS) zapowiedzieli, że przygotowują studencką strategię rozwoju szkolnictwa wyższego - alternatywną do strategii Ernst&Young i strategii rektorskiej. - Mamy nadzieję, że zdążymy do października i wtedy opublikujemy naszą wizję szkolnictwa wyższego w Polsce - zaznaczył przedstawiciel DZS Maciej Łapski. Przyznał, że studenci nie myśleli o zaskarżeniu do Trybunału Konstytucyjnego podpisanej przez prezydenta nowelizacji. - Tę walkę przegraliśmy - powiedział.
Ustawy podpisane przez prezydenta wejdą w życie 1 października 2011 r.
zew, PAP