Jak wyjaśnił, według procedury, areszt może być zastosowany najpierw na okres do dwóch miesięcy, a potem przedłużony. Można przypuszczać, że dziennikarz "GW" zostanie w areszcie do procesu, choć nie wiadomo na razie, kiedy odbędzie się sprawa sądowa. - Zwykle do procesu człowiek znajduje się w areszcie; jak teraz będzie, nie mogę prognozować - wyjaśnił obrońca.
Dziennikarzowi "GW" w piątek przedstawiono zarzuty o znieważenie prezydenta Białorusi, za co grozi do dwóch lat pozbawienia wolności. Jest też podejrzany w sprawie o zniesławienie głowy państwa, w której minimalna kara to grzywna, a maksymalna - cztery lata więzienia.
O tym, że jest podejrzany o znieważenie prezydenta, prokuratura obwodowa w Grodnie poinformowała Poczobuta pod koniec marca. Funkcjonariusze KGB nałożyli areszt na część majątku dziennikarza, jako zabezpieczenie ewentualnej kary materialnej. Sprawa dotyczy ośmiu artykułów w "Gazecie Wyborczej", jednego na opozycyjnym portalu internetowym Biełorusskij Partizan i jednego na prywatnym blogu dziennikarza. Są to publikacje z lat 2010-11, w tym komentarze po wyborach prezydenckich na Białorusi 19 grudnia 2010 r.
To kolejne działania białoruskiego wymiaru sprawiedliwości i służb bezpieczeństwa wobec Andrzeja Poczobuta w ostatnich miesiącach. W styczniu zatrzymało go KGB, w jego mieszkaniu przeprowadzono rewizję. Podczas "profilaktycznej rozmowy" w KGB został uderzony przez funkcjonariusza. Trzykrotnie był sądzony za udział w demonstracji opozycji 19 grudnia w Mińsku. Najpierw sąd nie wydał wyroku, potem orzekł grzywnę, a po apelacji prokuratury - karę 15 dni aresztu. Poczobut argumentował, że na demonstracji był, jako dziennikarz "GW". Po odbyciu kary wyszedł z aresztu 25 lutego.
pap, ps