Przekazanie 22 kwietnia noty MSZ do Rosji było efektem rozmowy prokuratora generalnego Andrzeja Seremeta z premierem Donaldem Tuskiem. Po spotkaniu oświadczyli oni, że zakończenie polskiego śledztwa w sprawie katastrofy smoleńskiej i prac komisji Jerzego Millera jest możliwe nawet bez dostępu do oryginałów czarnych skrzynek, ale Polska nadal chce ich udostępnienia.
"Stanowisko Tuska nie do przyjęcia"
Zdaniem Macierewicza, takie stanowisko Seremeta i Tuska w sprawie skrzynek jest nie do przyjęcia. Jego zdaniem polska strona nie ma powodu uważać, że kopie przekazane Polsce są identyczne z oryginałem. - Zakres krętactwa i matactwa w tej sprawie jest już wyczerpany. Polska opinia publiczna dłużej takich krętactw znosić nie będzie. Bardzo prosimy o jednoznaczne stanowisko co do powrotu do Polski czarnych skrzynek, a także o ujawnienie noty, którą miano wysłać 22 kwietnia - powiedział Macierewicz.
Ostatnie 142 metry
Polityk przedstawił pochodzące - jak mówił - z MAK dane, z których wynika, że zapis czarnych skrzynek urwał się cztery dziesiąte sekundy po tym, jak główny komputer Tu-154 przestał otrzymywać energię elektryczną, co miało miejsce 142 metry przed zderzeniem samolotu z ziemią. - Zestawienie tych danych pokazuje, jak kluczowe znaczenie ma dostęp do oryginałów czarnych skrzynek, jak absolutnie zasadniczym jest wyjaśnienie, czy w oryginale (czarnych skrzynek - red.) rzeczywiście mamy taki zapis, czy jakiś inny - podkreślił Macierewicz. - Bo jeśli mielibyśmy taki zapis, to by znaczyło, że ten samolot rozpadł się w powietrzu, bo na pewno w ciągu 0,4 sekundy nie przeleciał 142 metrów - podkreślił.
Skrzynki niezbędne prokuratorom
Z kolei, jeśli przekazane nam zapisy są nieprawdziwe, to - powiedział Macierewicz - "Polska jest systematycznie wprowadzana w błąd przez fałszowanie danych przez Rosjan, co jest praktyką akceptowaną przez premiera rządu i prokuratora generalnego". Jego zdaniem, bez oryginałów czarnych skrzynek prokuratorzy nie mogą też - bez złamania prawa - wydać postanowienia w tej sprawie.
zew, PAP