Przewodniczący komisji "Przyjazne Państwo" Adam Szejnfeld przyprowadził na jedno z posiedzeń komisji przedsiębiorcę z branży budowlanej, który przekonywał posłów do zmian w prawie budowlanym korzystnych dla jego firmy - dowiedziała się TVP Info. - To niepokojąca sytuacja - ocenia minister ds. walki z korupcją Julia Pitera.
Robert Oppenheim to główny udziałowiec firmy budowlanej RC Development, który do grudnia 2010 roku był prezesem spółki. 24 marca Oppenheim pojawił się na posiedzeniu komisji "Przyjazne Państwo" jako „doradca w sprawach budownictwa i planowania przestrzennego" szefa Komisji Adama Szejnfelda. Ani Szejnfeld, ani Oppenheim nie poinformowali posłów o związkach doradcy z branżą budowlaną. Oppenheim nie wpisał też nazw reprezentowanych przez siebie podmiotów na listę, którą przed wejściem na salę obowiązkowo wypełniają lobbyści.
Szejnfeld tłumaczy, że poprosił Oppenheima o zaopiniowanie projektu, bo „ustawy w Polsce często są tworzone w oderwaniu od praktyki". – Z prośbą o opinię zwróciłem się również do Biura Analiz Sejmowych i Izby Radców Prawnych. To projekt mojego autorstwa. Pan Oppenheim nie napisał w nim nawet przecinka – podkreśla.
TVP Info, arb
W czasie posiedzenia doradca Szejnfelda przedstawił projekt nowelizacji prawa budowlanego zakładającej, że deweloper - w większości przypadków - nie musiałby już pozyskiwać pozwoleń na budowę. Zamiast uzyskiwać pozwolenie zgłaszałby inwestycję i gdyby odpowiedni organ w ciągu 30 dni nie wniósł sprzeciwu, oznaczałoby to milczącą zgodę na budowę. Na nowelizacji zyskałaby m.in. firma, w której większościowe udziały ma Oppenheim.
– Nie mam nic przeciwko temu, żeby pan Oppenheim przyszedł do Sejmu. Musi jednak napisać przy nazwisku, kogo reprezentuje. Jeśli osoba o niewiadomej sytuacji zawodowej jest przedstawiana jako doradca posła, zaburza to ocenę jej opinii. Jej wypowiedzi są odbierane jako zdanie parlamentarzysty, a nie człowieka zainteresowanego swoją działalnością zawodową – zauważa minister ds. walki z korupcją Julia Pitera. Pitera zauważa też, że gdyby popierane przez przedsiębiorcę przepisy weszły w życie wówczas mogłoby dojść do narodzin nowej formy korupcji: "płacenia urzędnikowi za usługę bezczynności".Szejnfeld tłumaczy, że poprosił Oppenheima o zaopiniowanie projektu, bo „ustawy w Polsce często są tworzone w oderwaniu od praktyki". – Z prośbą o opinię zwróciłem się również do Biura Analiz Sejmowych i Izby Radców Prawnych. To projekt mojego autorstwa. Pan Oppenheim nie napisał w nim nawet przecinka – podkreśla.
TVP Info, arb