Szef rządu poinformował, że niedawno on i szef MSWiA spotkali się z komisją badającą przyczyny katastrofy smoleńskiej. - Nie nakłaniam komisji, aby na siłę coś przyspieszyła czy opóźniła. Muszą pracować w swoim rytmie, zgodnie z własnym planem i własnym sumieniem - podkreślił. - Opisałem komisji oczywisty interes publiczny polegający na tym, że Polacy chcą możliwie szybko dowiedzieć się o głównych przyczynach katastrofy. Śledztwa pewnie będą trwały długo, z oczywistych względów, a wyjaśnianie przyczyn katastrofy powinno zakończyć się tak szybko jak to możliwe, bez uszczerbku dla rozstrzygnięć - dodał Tusk.
Premier przypomniał, że nie jest od tego, aby wyznaczać komisji daty. - Ale zwróciłem uwagę, że efekt prac komisji, ze względu na interes publiczny, powinniśmy poznać wyraźnie przed wyborami - dodał. W jego opinii, byłoby lepiej, by "prace komisji czy brak efektów nie stały się elementem kampanii". - Bo chyba wszyscy mamy dosyć uwikłania polskiego życia publicznego w tak wielkim stopniu w kwestię katastrofy. Członkowie komisji rozumieją, że nie może być najmniejszej zwłoki - podkreślił. - Liczę na to, że otrzymam ten raport na tyle szybko, aby w czerwcu możliwa była prezentacja przynajmniej głównych wątków, głównych ustaleń - dodał Tusk.
Premier pytany był również, czy raport będzie w pierwszej kolejności przedstawiony rodzinom ofiar. - Raport powinien być zaprezentowany w sposób spójny, także ze względu na kontekst międzynarodowy. Trudno mi sobie wyobrazić, by była istotna różnica w czasie pomiędzy prezentacją dla rodzin a prezentacją publiczną. Będziemy starali się znaleźć możliwie delikatny sposób powiadomienia rodzin, przedstawienia raportu, ale nie sądzę, by było zasadne i korzystne z punktu widzenia interesów Polski wyraźne wyprzedzenie jeśli chodzi o poinformowanie rodzin o raporcie. W interesie Polski jest też, by przekaz dotyczący przyczyn katastrofy był spójny i nie podlegał manipulacjom - wyjaśnił szef rządu.
PAP, arb