- Obowiązek posła to przede wszystkim praca w Sejmie - tak szef wielkopolskiej Platformy Obywatelskiej Rafał Grupiński skomentował nieobecność Jarosława Kaczyńskiego i Grzegorza Napieralskiego podczas debaty sejmowej o odwołaniu ministra: Jacka Rostowskiego i Aleksandra Grada.
Według Grupińskiego "współpraca PiS i SLD wskazuje na fakt, że partie są już w jakiś sposób połączone". – Uważam, że mamy do czynienia bez wątpienia w tej chwili ze współpracą PiS i SLD w parlamencie. Przypomnę, że testy o współpracy w tej chwili odbywają się w dwóch dużych miastach, w Szczecinie, gdzie pan Napieralski porozumiał się z posłem Brudzińskim z PiS i wspólnie współpracują w mieście, i tak samo jest w Toruniu, gdzie potrafią współpracować ze sobą radni SLD i radni związani z Radiem Maryja – powiedział szef Wielkopolskiej PO.
Polityk uważa, że retoryka SLD coraz częściej jest zbliżona do PiS. – Obie partie oczywiście, jakby z punktu każdego oglądu są partiami opozycyjnymi, tylko tyle, że trzeba tu wyraźnie powiedzieć, że zbliżenie ich nie tylko wynika z podobnych metod działania, czyli równoległe np. wnioski o odwołanie dwóch ministrów, ale także, niestety moim zdaniem, z coraz większego upodobniania się języka polityków SLD do języka takich pseudoretorów jak poseł Suski czy poseł Brudziński – mówi Grupiński.
Poseł Stwierdził, że "brak liderów dwóch największych partii w kraju był zaskoczeniem dla wszystkich". Grupiński odpowiada na argument otoczenia szefa SLD, jakoby Napieralski miał od wielu tygodni zaplanowany wyjazd, który uniemożliwił uczestnictwo w debacie. – Nie ma żadnego usprawiedliwienia dla wyjazdu w czasie obrad Sejmu. Posłowie pracują w zasadzie w Sejmie, jeśli chodzi o same obrady, co dwa tygodnie. A więc jest czas na wyjazdy pomiędzy posiedzeniami Sejmu i absolutnie nie mam tutaj żadnego usprawiedliwienia. A już tym bardziej dla lidera partii – dodał.
Kaczyński, zapytany o nieobecność na Sali podczas obrad plenarnych, odpowiedział: – Bym tu siedział i czas tracił. Nie za to biorę pensję, żeby tracić czas. Pracuję głównie dla swojej partii. Zamiast być na debacie prowadziłem bardzo ważne dla PiS rozmowy, związane także z jesiennymi wyborami.
Polityk uważa, że retoryka SLD coraz częściej jest zbliżona do PiS. – Obie partie oczywiście, jakby z punktu każdego oglądu są partiami opozycyjnymi, tylko tyle, że trzeba tu wyraźnie powiedzieć, że zbliżenie ich nie tylko wynika z podobnych metod działania, czyli równoległe np. wnioski o odwołanie dwóch ministrów, ale także, niestety moim zdaniem, z coraz większego upodobniania się języka polityków SLD do języka takich pseudoretorów jak poseł Suski czy poseł Brudziński – mówi Grupiński.
Poseł Stwierdził, że "brak liderów dwóch największych partii w kraju był zaskoczeniem dla wszystkich". Grupiński odpowiada na argument otoczenia szefa SLD, jakoby Napieralski miał od wielu tygodni zaplanowany wyjazd, który uniemożliwił uczestnictwo w debacie. – Nie ma żadnego usprawiedliwienia dla wyjazdu w czasie obrad Sejmu. Posłowie pracują w zasadzie w Sejmie, jeśli chodzi o same obrady, co dwa tygodnie. A więc jest czas na wyjazdy pomiędzy posiedzeniami Sejmu i absolutnie nie mam tutaj żadnego usprawiedliwienia. A już tym bardziej dla lidera partii – dodał.
Kaczyński, zapytany o nieobecność na Sali podczas obrad plenarnych, odpowiedział: – Bym tu siedział i czas tracił. Nie za to biorę pensję, żeby tracić czas. Pracuję głównie dla swojej partii. Zamiast być na debacie prowadziłem bardzo ważne dla PiS rozmowy, związane także z jesiennymi wyborami.
Grupiński skomentował również tę wypowiedź. – Oceniam ją bardzo krytycznie. I to nie po to, żeby składać hołd hipokryzji, tylko z prostego powodu. Mianowicie, każdy z nas pełni mandat poselski z ramienia wyborców i to jest główne zadanie posła – stwierdził. Podsumowując szef wielkopolskiej PO wyznał, że "to, że jest się szefem partii czy członkiem partii, to jest element istnienia w świecie politycznym". – Natomiast w Sejmie jesteśmy wszyscy posłami. To jest nasz podstawowy obowiązek, żeby tu pracować. Ja tutaj nie znajduję żadnego usprawiedliwienia, a już tym bardziej tego rodzaju partyjnym tłumaczeniem, bo na działania partyjne mamy czas poza posiedzeniami Sejmu – dodał.
żk, "Polska The Times"