"PiS nie jest spadkobiercą przesłania papieża"

"PiS nie jest spadkobiercą przesłania papieża"

Dodano:   /  Zmieniono: 
Jarosław Kaczyński, fot. Wprost 
- Próba sprowadzenia papieża do słynnych kremówek w jakiejś mierze się powiodła - mówi w wywiadzie dla PAP prezes PiS. Jarosław Kaczyński podkreśla też, że PiS nie uważa się za spadkobiercę Jana Pawła II. - Partia to polityka, a polityka jest grzeszna - tłumaczy.
- Partia polityczna nie może być spadkobiercą Ojca Świętego, który jest przedstawicielem Chrystusa na ziemi. To byłoby twierdzenie zakrawające na profanację - zastrzega Kaczyński. Dodaje, że polityka jest grzeszna, nawet jeśli ma najuczciwsze cele. - Więc nie czujemy się spadkobiercami Jana Pawła II, ale uważamy, że wniósł bardzo wiele w nasze wyzwolenie oraz przedstawił słuszną propozycję, czym się kierować po odzyskaniu wolności - mówi Kaczyński pytany, czy uważa PiS za spadkobiercę przesłania papieża.

Zdaniem prezesa PiS, wybór Karola Wojtyły na papieża wzmocnił ducha i pewność siebie polskiej opozycji. - Wpływ pontyfikatu na obalenie komunizmu był dla mojego pokolenia rzeczą niezmiernie ważną - dodaje. Kaczyński podkreśla, że papież także i w wolnej Polsce miał wiele do przekazania dla wierzących i tych agnostyków, którzy "chcą widzieć w życiu społecznym jakieś wartości". Polacy, zdaniem Kaczyńskiego, "w gruncie rzeczy nie skorzystali" z tego "ogromnego zasobu" papieskich myśli. - Próba sprowadzenia papieża do słynnych kremówek w jakiejś mierze, choć na szczęście nie w pełni, się powiodła - ubolewa były premier.

Kaczyński przyznaje, że z papieskiej pielgrzymki z 1991 r. ma "troszkę bolesne" wspomnienia. - Kształtujący się dopiero establishment bardzo źle przyjął naukę moralną, którą wtedy głosił Jan Paweł II. Papież mówił wtedy: "Nie zmarnujcie wolności i pamiętajcie o Dziesięciu Przykazaniach". Elity przyjęły to źle, a miały niesłychanie duży wpływ na świadomość społeczną poprzez demoralizujący przekaz mediów - wspomina lider Prawa i Sprawiedliwości.

- Ludziom wmawiano, że symbolem wolności jest sex-shop, życie prywatne a po części i publiczne powinno biec według zasady "róbta, co chceta". Do dziś płacimy za to bardzo wysoką cenę. Ojciec Święty się temu wyraźnie przeciwstawił i to zostało przyjęte niedobrze - ubolewa Kaczyński. - Spiritus movens tej akcji byli też ludzie, którzy obecnie rządzą Polską - wskazuje prezes PiS.

zew, PAP