Na środowej konferencji prasowej premier Donald Tusk zapowiedział zmianę przepisów, mającą na celu zwiększenie skuteczności zapewniania bezpieczeństwa imprez masowych i jednoczesne obniżenie kosztów z tym związanych. Według raportu opublikowanego w "Gazecie Wyborczej", średni koszt zabezpieczenia meczu piłkarskiego przez policję jest czterokrotnie większy niż w przypadku innych dyscyplin sportowych i wynosi około 20mln złotych rocznie. Koszt meczu o Puchar Polski między Lechem a Legią wyniósł blisko 1mln. Chociaż deklaracje premiera były zdecydowane i jednoznaczne, pojawia się pytanie o ich skuteczność i efektywność w praktyce. – Ja nie chciałbym, żeby ktokolwiek administracji rządowej wierzył na słowo – przekonywał Kwiatkowski. – Walka z bandytami stadionowymi to nie jest walka, która trwa krótko. Mam przed sobą brytyjską prasę z ostatnich tygodni. Wszędzie, gdzie problem udaje się ograniczać dochodzi do współpracy wszystkich instytucji, a nie przerzucania problemu z jednej instytucji na drugą – mówił.
– Nie będziemy się wahać z wprowadzeniem przepisów. W tych działaniach rządu nie wstrzyma jeden, dwa czy nawet dziesiątki transparentów – obiecywał minister. Kwiatkowski zapewnił, że sytuacje jak ta, kiedy funkcjonariusz stołecznej policji wstawiał się za ukaranym zakazem stadionowym Piotrem Staruchowiczem, ps. „Staruch", prosząc o wpuszczenie go na mecz w Bydgoszczy, nie będą miały więcej miejsca. – Stąd też propozycja premiera, żeby w przypadku negatywnej opinii policji, że na danym obiekcie jest szansa na bezpieczne przeprowadzenie meczu, wojewoda musiał wydać decyzję o rozgrywaniu meczu bez udziału publiczności – mówił Kwiatkowski. – Przy takim automatyzmie naciski się skończą – zapewniał.TOK fm, is