"Cześć Mirek"
Posada w zamian za przejście do PO - tak sprawę komentuje Andrzej Dera. Poseł PiS uważa, że transfer Arłukowicza to klasyczny przykład korupcji politycznej. - W komisji hazardowej Arłukowicz tropił Mira i Zbycha, sprzeciwiał się prowadzeniu komisji przez Sekułę, a dzisiaj do nich mówi cześć Mirek, cześć Zbyszek, panie Sekuła jest mi miło, jestem z wami w klubie - ironizuje Dera.
- To zaprzeczenie tego, co się robiło ostatnimi czasy. Ja to bardzo nisko oceniam - dodaje. Dera mówi, że Arłukowicz stał się teraz symbolem tego, że w polityce zanika ideowość. - Dzisiaj się liczy tylko, czy moje jest na wierzchu, czy będę gdzieś tam w świetle kamer, a wartości, idee to jest dzisiaj już drugi plan - ubolewa poseł PiS. - Tak nie powinno być - dodaje.
"Ewidentnie widać, że ściema"
- Wygląda na to, że Arłukowicz jest karierowiczem - mówi Dera. - Bo za cóż on przeszedł? - pyta. I odpowiada: Tusk, żeby przyciągnąć Arłukowicza, stworzył dla niego fikcyjne stanowisko ministerialne. Poseł PiS dodaje, że do tej pory PO nie widziała wykluczonych. - Nagle po trzech i pół roku mówi, że trzeba aż stanowisko ministerialne w gabinecie Donalda Tuska, żeby zajmować się wykluczonymi. To już widać ewidentnie, że to jest ściema. Naprawdę chodzi o to, żeby przyciągnąć gwiazdę medialną lewicy - komentuje Dera. - Tak się nie powinno robić - dodaje.
zew, Radio Zet