W ocenie szefa kujawsko-pomorskiej PO Tomasza Lenza takie wypowiedzi świadczą o tym, iż PiS prowadzi jedną politykę informacyjną w Sejmie, a drugą - w kujawsko-pomorskim. Zaapelował do PiS, aby jasno zadeklarowało, czy "jest po stronie chamstwa i bandytyzmu", czy też chce walczyć z tym, co się dzieje złego na polskich stadionach.
Andrzej Biernat (PO) podkreślił, że kiedy w Wielkiej Brytanii walkę z chuligaństwem na stadionach podjęła Margaret Thatcher, towarzyszyło jej "totalne przyzwolenie społeczne" ze strony m.in. mediów, kibiców i policji. Politycy PO zapewnili, że nie będzie pobłażania żadnym, nawet najbardziej prominentnym klubom, a jeśli będzie trzeba, mecze na niektórych stadionach będą się odbywały bez udziału publiczności.
Na pytanie, co PO zamierza zrobić z PZPN, Raś odparł, że PZPN "stale ucieka od odpowiedzialności". "Tak jak UEFA czy FIFA zamyka stadiony na całym świecie po takich burdach, tak PZPN powinien to pierwszy zrobić" - podkreślił. Jak dodał, premier zdecydował się zamknąć stadiony Legii i Lecha niejako w "zastępstwie" PZPN. Politycy PO podkreślili też, że przedstawiciele PZPN powinni byli pojawić się w czwartek w Sejmie i nie zasłaniać się posiedzeniem zarządu. - To jest zbyt poważna sprawa, żeby oni chowali głowę w piasek - ocenił Raś. W czwartek w Sejmie przedstawiona została informacja dotycząca działań na rzecz bezpieczeństwa podczas imprez sportowych.
Politycy PO ocenili ponadto, że decyzja o przeprowadzeniu meczu finałowego Pucharu Polski w Bydgoszczy była błędem, za który PZPN powinien zostać ukarany. - Nie jest zgodne z interesem publicznym to, że Polski Związek Piłki Nożnej organizuje mecz na stadionie, który do tego nie jest przygotowany. I wymusza - wywierając presję na wojewodzie i prezydencie miasta - aby ten mecz się tam odbył - ocenił Lenz.pap, ps