Polacy pracowali dla Amerykanów?
Cernusakova wypowiadała się z okazji opublikowania w piątek dorocznego raportu AI na temat przestrzegania praw człowieka na świecie. W rozdziale dotyczącym Polski raport rekapituluje postępy wszczętego w sierpniu 2008 roku śledztwa w sprawie domniemanego tajnego ośrodka CIA w Starych Kiejkutach na Mazurach. Za najważniejsze wydarzenia raport uznaje potwierdzenie przez Polską Agencję Żeglugi Powietrznej i Straż Graniczną, że na pobliskim lotnisku w Szymanach lądowały samoloty wyczarterowane przez CIA.
W 2010 roku ujawniono, że oficjalny rejestr lotów w Szymanach potwierdza, iż w 2003 roku co najmniej sześć razy lądowały tam samoloty, "powiązane z CIA". Inne doniesienia (m.in. raport ONZ) sugerowały, że w latach 2003-2005 w Kiejkutach przetrzymywano ośmiu podejrzanych o terroryzm więźniów, a polskie władze powołały zespół agentów podporządkowanych Amerykanom i tylko przed nimi odpowiedzialnych.
Skąd ta cisza?
AI przypomina w raporcie, że dwaj domniemani terroryści więzieni w Guantanamo, Abd al-Nashiri oraz Abu Zubajda, twierdzą, iż byli torturowani w Polsce w latach 2002-03 i mają w polskim śledztwie status pokrzywdzonego; nie oznacza to przyznania, że faktycznie są pokrzywdzonymi.
- Nie chcę spekulować na temat powodów oficjalnej ciszy wokół śledztwa prokuratury apelacyjnej w Warszawie. Faktem jest, że polski rząd wcześnie przyjął standardy praw człowieka i powinien ich przestrzegać - wskazała Cernusakova. - Praktyczna trudność polega na tym, że mamy do czynienia z dokumentami tajnymi, których ujawnienie, lub choćby nawet samo przyznanie, że istnieją, wymaga nie tylko zgody prokuratury, lecz także decyzji na wysokim szczeblu politycznym - wyjaśnia.
W lutym Prokuratura Generalna RP przedłużyła do sierpnia śledztwo w sprawie tajnych więzień CIA. To już siódme takie przedłużenie.
zew, PAP