PO odpuści Cimoszewiczowi, on to docenia

PO odpuści Cimoszewiczowi, on to docenia

Dodano:   /  Zmieniono: 
Włodzimierz Cimoszewicz (fot. Wprost) Źródło: Wprost
Jeden z liderów PO w Podlaskiem - poseł Robert Tyszkiewicz - będzie rekomendował radzie regionalnej partii niewystawianie własnego kandydata w wyborach do Senatu w tym okręgu, w którym będzie startował Włodzimierz Cimoszewicz.
To odpowiedź na wcześniejsze wypowiedzi polityków Platformy, w tym premiera Donalda Tuska, o możliwym poparciu przez tę partię kandydatury Cimoszewicza. Tyszkiewicz wraz z Cimoszewiczem i minister rozwoju regionalnego Elżbietą Bieńkowską wzięli udział w Białowieży w konferencji prasowej poświęconej projektowi rozwoju regionu Puszczy Białowieskiej.

Pytany o ewentualne poparcie Cimoszewicza przez PO Tyszkiewicz powiedział, że bardzo wysoko ocenia współpracę z senatorem, choćby przy projekcie dotyczącym rozwoju regionu Puszczy Białowieskiej, którego wspólnie są pomysłodawcami. - To współpraca ponadpartyjna, o charakterze parlamentarnym i znajduję w panu senatorze znakomitego partnera do podejmowania najtrudniejszych zadań – mówił poseł PO, który jest też byłym przewodniczącym partii w  Podlaskiem.

- Warto, aby PO wsparła kandydaturę pana senatora Cimoszewicza w  wyborach do Senatu – powiedział. Zaznaczył, że to jego osobista opinia, ale poinformował też, iż w poniedziałek radzie regionu będzie rekomendował, by w tym okręgu, gdzie były premier będzie startował (obejmującym powiaty: hajnowski, bielski, siemiatycki i  wysokomazowiecki), PO nie wystawiała własnego kandydata do Senatu.

Cimoszewicz powiedział, że choć nie oczekiwał takiej deklaracji, to czwartkowa wypowiedź Tuska, który wymienił go jako osobę, którą PO mogłaby wesprzeć w jesiennych wyborach, była dla niego „miłą niespodzianką". - Chociaż rzeczywiście, także od pana posła Tyszkiewicza otrzymywałem sygnały o tym, że jego partia poważnie rozważa niewystawianie kandydata w  okręgu, w którym ja zamierzam kandydować – powiedział były premier, obecnie senator niezależny. Dodał, że w praktyce oznaczałoby to  „nierozbijanie głosów”. - Uważam, że to jest politycznie rozsądne i  doceniam to – dodał Cimoszewicz.

zew, PAP