Odwołanie arcybiskupa Juliusza Paetza nie powinno oznaczać końca sprawy, uważa redaktor naczelny katolickiego miesięcznika "Znak". Jego zdaniem nie był to jednostkowy przypadek.
Samo odwołanie, jakkolwiek oczekiwane od dłuższego czasu, to zaledwie pierwszy krok w tej bulwersującej sprawie. Redaktor naczelny katolickiego miesięcznika "Znak" Jarosław Gowin uważa nawet, że nie można jej uznać za zakończoną, dopóki Episkopat nie sformułuje jasnego stanowiska w tej sprawie.
"Nie uważam, aby sposób zakończenia kościelnej kariery arcybiskupa Paetza dokonał się w duchu prawdy. (...) Trudno sobie wyobrazić, że gdyby śledztwo nie potwierdziło zarzutów, to Stolica Apostolska nie ogłosiłaby tego. Bo przecież chodziłoby o obronę dobrego imienia i samego arcybiskupa, i Kościoła. Więc fakt, że go odwołano, i fakt milczenia na temat zarzutów jest niewątpliwie ich potwierdzeniem". Z rozmów z wieloma osobami wiem jednak, że wielu ludzi w Polsce nie wie co o tej sprawie sądzić, mówił Gowin, wtorkowy gość radiowej "Trójki".
Proszony o skomentowanie słów abpa Paetza, na temat propozycji objęcia przez niego wysokiego stanowiska w Watykanie, którą miał odrzucić, Gowin powiedział: "Ja mam inne informacje. Owszem, były próby rozwiązania problemu drogą hipokryzji, drogą faryzeizmu, mówiąc brutalnie - metodą +kopniaka w górę+. Ale te próby spełzły na niczym nie ze względu na postawę arcybiskupa Paetza, tylko ze względu na całkowicie jednoznaczne stanowisko Ojca Świętego."
Zasadniczym pytaniem, jakie zadaje sobie redaktor Gowin, to jak to możliwe, że człowiek o takich skłonnościach znalazł się w Kościele na tak wysokim stanowisku. Uważa, że należy to wyjaśnić. Zastrzegł, że jego zdaniem lepiej byłoby, gdyby "śledztwo" prowadziły tu dyskretnie władze kościelne, a nie dziennikarze. (...) Natomiast, jeżeli nie będzie innego wyjścia, to trzeba będzie doprowadzić do tego, żeby te fakty doszły do opinii publicznej - uważa szef "Znaku".
Problem jego zdaniem jest o wiele szerszy niż głośny przypadek abpa Paetza. "W świetle wiedzy, którą mam, było o wiele więcej niż to, co opisały do tej pory media (...) są też przypadki poza Kościołem poznańskim", mówi Gowin.
"W ostatnich latach otaczała tego typu sprawy jakaś zmowa milczenia, jakaś niedobra tolerancja. Pora najwyższa, żeby z takimi przypadkami zacząć walczyć. (...) Jeżeli płyną do biskupów sygnały, że istnieją poważne poszlaki, wskazujące na przykład na szerzenie się zjawiska homoseksualizmu w jakimś seminarium, to ja oczekuję, że miejscowy ordynariusz nie będzie chował informacji o tym zjawisku do szuflady, tylko zainteresuje się jak sprawa wygląda naprawdę, i jeżeli oskarżenia się potwierdzą, to wyciągnie wnioski personalne".
em, pap Czytaj też: Homoseksualiści w sutannach
"Nie uważam, aby sposób zakończenia kościelnej kariery arcybiskupa Paetza dokonał się w duchu prawdy. (...) Trudno sobie wyobrazić, że gdyby śledztwo nie potwierdziło zarzutów, to Stolica Apostolska nie ogłosiłaby tego. Bo przecież chodziłoby o obronę dobrego imienia i samego arcybiskupa, i Kościoła. Więc fakt, że go odwołano, i fakt milczenia na temat zarzutów jest niewątpliwie ich potwierdzeniem". Z rozmów z wieloma osobami wiem jednak, że wielu ludzi w Polsce nie wie co o tej sprawie sądzić, mówił Gowin, wtorkowy gość radiowej "Trójki".
Proszony o skomentowanie słów abpa Paetza, na temat propozycji objęcia przez niego wysokiego stanowiska w Watykanie, którą miał odrzucić, Gowin powiedział: "Ja mam inne informacje. Owszem, były próby rozwiązania problemu drogą hipokryzji, drogą faryzeizmu, mówiąc brutalnie - metodą +kopniaka w górę+. Ale te próby spełzły na niczym nie ze względu na postawę arcybiskupa Paetza, tylko ze względu na całkowicie jednoznaczne stanowisko Ojca Świętego."
Zasadniczym pytaniem, jakie zadaje sobie redaktor Gowin, to jak to możliwe, że człowiek o takich skłonnościach znalazł się w Kościele na tak wysokim stanowisku. Uważa, że należy to wyjaśnić. Zastrzegł, że jego zdaniem lepiej byłoby, gdyby "śledztwo" prowadziły tu dyskretnie władze kościelne, a nie dziennikarze. (...) Natomiast, jeżeli nie będzie innego wyjścia, to trzeba będzie doprowadzić do tego, żeby te fakty doszły do opinii publicznej - uważa szef "Znaku".
Problem jego zdaniem jest o wiele szerszy niż głośny przypadek abpa Paetza. "W świetle wiedzy, którą mam, było o wiele więcej niż to, co opisały do tej pory media (...) są też przypadki poza Kościołem poznańskim", mówi Gowin.
"W ostatnich latach otaczała tego typu sprawy jakaś zmowa milczenia, jakaś niedobra tolerancja. Pora najwyższa, żeby z takimi przypadkami zacząć walczyć. (...) Jeżeli płyną do biskupów sygnały, że istnieją poważne poszlaki, wskazujące na przykład na szerzenie się zjawiska homoseksualizmu w jakimś seminarium, to ja oczekuję, że miejscowy ordynariusz nie będzie chował informacji o tym zjawisku do szuflady, tylko zainteresuje się jak sprawa wygląda naprawdę, i jeżeli oskarżenia się potwierdzą, to wyciągnie wnioski personalne".
em, pap Czytaj też: Homoseksualiści w sutannach