Pisalski poinformował, że o przejściu do klubu PO na początku przyszłego tygodnia ma rozmawiać z Tomczykiewiczem. Tomczykiewicz potwierdził, że ma w planach w przyszłym tygodniu spotkanie z Pisalskim. Zapowiedział, że jeśli poseł Sojuszu złoży deklarację o chęci wstąpienia do jego klubu, wówczas władze klubowe rozważą ją. - I pewnie będzie to decyzja pozytywna - dodał Tomczykiewicz.
Sojusz za mało mu zaproponował
Pisalski poinformował też, że dostał od polityków Platformy propozycję startu w jesiennych wyborach do Sejmu z listy PO w Sosnowcu. Według niego, chodzi o wysokie miejsce, w pierwszej "piątce". Jak podkreślił, propozycja wyborcza PO jest dla niego korzystniejsza od tej, którą otrzymał wcześniej od SLD. - Wczoraj odbyło się spotkanie koalicyjne Unii Pracy i SLD. Szczerze powiedziawszy propozycje, które zostały mi złożone są niespecjalnie imponujące i zadowalające - stwierdził poseł.
Pisalski nie należy do SLD, jest sekretarzem generalnym, współpracującej z Sojuszem, Unii Pracy. Jak ocenił, jego współpraca z politykami SLD już od dłuższego czasu nie układała się dobrze. Powiedział m.in., że koledzy z SLD mieli mu za złe to, że podczas ubiegłorocznych wyborów samorządowych Unia Pracy w jego rodzinnym Sosnowcu utworzyła własny komitet wyborczy, a nie startowała wspólnie z Sojuszem. "Wina była tu jednak nie po mojej stronie, a po stronie SLD. Sojusz, najdelikatniej mówiąc, nie dotrzymał słowa, jeśli chodzi o spisanie umowy koalicyjnej" - wyjaśnił Pisalski. Polityk UP powiedział również, że dla niego "nie do przyjęcia" jest sprawa ewentualnej powyborczej koalicji SLD z PiS. Liderzy SLD i PiS wielokrotnie zaprzeczali, jakoby planowali tworzenie koalicji.
SLD się spodziewało
Rzecznik SLD Tomasz Kalita przyznał, że spodziewał się takiego ruchu ze strony Pisalskiego. - Nie jest to dla nas zaskoczenie. Grzegorz Pisalski bardzo blisko współpracował z Bartoszem Arłukowiczem - razem przyszli do klubu poselskiego SLD (z koła SdPl - red.), razem z niego odchodzą - powiedział Kalita. Podkreślił, że przez cały okres pracy w klubie SLD zarówno Pisalskiego, jak i Arłukowicza ani razu nie słyszał jakichkolwiek "zastrzeżeń" z ich strony.
zew, PAP