"Tusk chciał zlikwidować armię"
Zdaniem Kaczyńskiego politykę zagraniczną rządu Donalda Tuska należy tłumaczyć przez pryzmat jego działań na początku lat 90-tych, gdy obecny premier stał na czele Kongresu Liberalno-Demokratycznego. - Ich ówczesne pomysły to federalizacja kraju (landyzacja), sfera szczególnej współpracy z Niemcami na zachodzie Polski, z ZSRR (jeszcze istniał) na wschodzie, ciszej, ale zdecydowanie, mówili o zastąpieniu Wojska Polskiego niewielkimi siłami samoobrony - przypomina prezes PiS. - Jan Krzysztof Bielecki sam mnie do tego pomysłu przekonywał. Generalnie ich ówczesne pomysły wcielone w życie zaowocowałyby pozbawieniem Polski znaczącej podmiotowości na arenie międzynarodowej. Czy dzisiejsza polityka rządu i prezydenta to w jakimś stopniu realizacja tamtych pomysłów? To bardzo ważne pytanie, ale trudno na nie udzielić jednoznacznej odpowiedzi - dodaje.
"Lech Kaczyński mógł wygrać"
Jarosław Kaczyński przekonuje też, że tuż przed 10 kwietnia wzrosły notowania prezydenta Lecha Kaczyńskiego, co dawało mu szanse na reelekcję. - Wzrost był większy, niż przypuszczałem - przyznaje. - Zatem wczesną wiosną ubiegłego roku obóz władzy rzeczywiście nie miał pewności co do zwycięstwa w wyborach prezydenckich. I to jest argument za wystawieniem Komorowskiego, którego można było w kampanii zaprezentować jako kandydata również godnego uwagi środowisk patriotycznych. Na zasadzie wielkiego nieporozumienia, ale jednak - przekonuje lider PiS-u.
Kaczyński tłumaczy również, że - jego zdaniem - "do tragedii 10 kwietnia nie doszłoby, gdyby nie wojna polsko-polska, którą dzisiejszy obóz władzy i popierający go establishment prowadził z Lechem Kaczyńskim od wielu lat". - Jednak katastrofy nie byłoby także bez Rosjan. I to trzeba otwarcie powiedzieć. Gdyby Rosjanie zastosowali normalne procedury lotnicze, rządowy Tu-154 wylądowałby. Nie w Smoleńsku, ale by wylądował - przekonuje. Zdaniem prezesa PiS "o sposobie postępowania z samolotem wiozącym głowę naszego państwa decydował ktoś w Moskwie". - Kazał sprowadzać go do 100 m. Inni Rosjanie fałszywie naprowadzali pilotów, informując ich, że są na kursie i ścieżce. Dziś wiemy, że mimo to załoga realizowała standardową procedurę odejścia od lotniska. Nie popełniła błędów – jak nam wmawiają od początku przedstawiciele władzy na Kremlu. Co się zatem wydarzyło, że samolot nie odleciał, lecz runął na ziemię? Nawet dziecko dziś nie wierzy, że zatrzymała go brzoza - podkreśla prezes PiS. I pyta "dlaczego wszystkie urządzenia tupolewa przestały działać 15 m nad ziemią, z awaryjnym zasilaniem włącznie?". - Pytań bez odpowiedzi jest tak wiele, że grzechem przeciwko rozumowi jest unikać podejrzeń o chęć ukrycia prawdy - dodaje.
niezalezna.pl, arb