Leszek Miller przekonuje, że nikogo nie powinno dziwić iż jako były premier i lider SLD być może zostanie liderem jednej z list Sojuszu w wyborach do Sejmu. Miller podkreślił, że lider SLD - Grzegorz Napieralski - zna warunki pod którymi były premier może ubiegać się o mandat poselski.
- Mogę być w Sejmie, ale nie muszę być - mówi o swoim ewentualnym starcie w wyborach parlamentarnych Miller. Były premier podkreśla, że wystartuje tylko wtedy, gdy SLD zaprosi go na listy, a Grzegorz Napieralski zaproponuje mu satysfakcjonujące warunki kandydowania. Jakie to warunki? - Grzegorz Napieralski na pewno wie, co mnie satysfakcjonuje. Chyba dla nikogo nie jest dziwne, że były premier i szef SLD powinien być liderem jakiejś listy okręgowej - podkreśla. Dodaje, że na razie nie chce mówić o żadnym konkretnym okręgu, ponieważ ta kwestia jest uzależniona od wyborczej strategii partii.
Mówiąc o wizycie Baracka Obamy w Polsce były premier zauważył, że "zupełnie niepotrzebne" jest spotkanie prezydenta USA z rodzinami ofiar katastrofy smoleńskiej. – Ktoś prezydenta Obamę wpuszcza w przysłowiowe maliny, dlatego że wikła prezydenta Stanów Zjednoczonych w ten wewnętrzny, polski, jakże gwałtowny i gorszący spór - uważa Miller.
TVN24, arb