- Jak rozumiem, nie unikniemy pytań dotyczących propagandy wyborczej a nie rzeczywistości - powiedział premier pytany o priorytety przedstawione przez PiS. Szef rządu dodał, że nie ukrywa, iż jako premier jest zdeterminowany, by polska prezydencja zakończyła się sukcesem. - I nie interesuje mnie w tym kontekście czysto wyborcza gra - dodał.
Tusk przyznał, że jest "trochę zdeprymowany". - Bo nie sądziłem, że taka poważna sprawa, jaką jest prezydencja, tak szybko napotka na dość trywialne gry stricte wyborcze. Trudno inaczej to ocenić - ubolewał premier. - Ale mam nadzieję, że spotkanie - jeśli będę miał okazję rozmawiać z liderami, także PiS w sprawie prezydencji - być może uświadomi PiS-owi, że prezydencja, generalnie polityka zagraniczna, to są rzeczy zbyt poważne, by pozwalać sobie na tego typu harce - dodał. Premier zapowiedział wcześniej, że - być może jeszcze w tym tygodniu - będzie chciał spotkać się z szefami partii mających reprezentację w parlamencie, by rozmawiać o przyjętym przez rząd we wtorek programie polskiej prezydencji.
PAP, arb